!!! Forum !!!
FORUM GÓRSKI ŚWIAT
Koniecznie zobacz!


Menu główne
Strona główna
Bezpieczeństwo w górach
Co nowego
Co wziąć na szlak?
Galeria zdjęć
Górskie korony
Partnerzy serwisu
Relacje wybrane z forum
Relacje z gór świata
Tapety
Zdjęcie miesiąca


Tatry
Informacje ogólne
Schroniska w Tatrach
Szlaki tatrzańskie


Inne góry w Polsce
Beskid Sądecki
Beskid Wyspowy
Beskid Żywiecki
Bieszczady
Gorce
Okolice Krosna
Pieniny


------------------------------------

Ostatnia aktualizacja:
27.03.2011

Najlepsze górskie strony




Samochodem przez stany zachodnie USA, 2007

Spis stron

Strona 1. - Przez Góry Skaliste
Strona 2. - Od Salt Lake City po Las Vegas
Strona 3. - Wzdłuż Wielkiego Kanionu Kolorado (Arizona)
Strona 4. - Z Doliny Monumentów do San Francisco


"Samochodem przez stany zachodnie USA, 2007" jest kontynuacją relacji:
"Alaska 2007"




Wzdłuż Wielkiego Kanionu Kolorado (Arizona)

Droga 66 (Route 66)

Kilkadziesiąt lat temu, droga 66 była głównym połączeniem pomiędzy Chicago a Los Angeles. Od roku 1985 skreśloną ją z listy autostrad, ze względu na niespełnienie ówczesnych wymogów. W dniu dzisiejszym część starych odcinków drogi 66, figuruje pod nazwą Historic Route 66. Odcinki te stanowią z reguły drogi krajobrazowe i są swego rodzaju atrakcją turystyczną. Jednym z odcinków, leżącym na terenie stanu Arizona wyruszyliśmy rankiem 6 września...

Głównym naszym celem dnia dzisiejszego był światowej sławy Wielki Kanion Kolorado. Rozciąga się on na przestrzeni około 500 km, mając niekiedy więcej niż 20 km szerokości. Pomimo rzadkiej sieci drogowej w tamtej okolicy, istnieje co najmniej kilka rejonów, w których można podziwiać ten niezwykły twór natury.

Będąc tutaj myślami już wiele dni wcześniej, chcieliśmy zobaczyć olbrzymie głębie kanionu z nowo wybudowanej atrakcji turystycznej, jaką jest szklana podkowa wisząca nad tymi potężnymi otchłaniami (Skywalk).

Według informacji zdobytych w Kingman, dotarcie tam kosztowałoby nas jednak nadłożenie kilku godzin drogi w stosunku do planowej. Dodatkowo cena także odstraszała i wynosiła ponoć w najtańszej opcji co najmniej 70$ od osoby za wejście na platformę. Nie mogę powiedzieć abyśmy podczas podróży bardzo oszczędzali, ale to było jednak dla nas za dużo. Za dużo jak na przejście się kilkadziesiąt metrów. Pojechaliśmy więc w bardziej popularne i standardowe rejony skąd roztaczał się widok na Wielki Kanion Kolorado. To jednak miało być później. Póki co dalej byliśmy na drodze 66...

W okolicach miejscowości Peach Springs skręciliśmy w lewo. Boczna odnoga historycznej 66, okazała się być bardzo niskiej jakości. Pomysł na przejazd tą "ślepą" drogą narodził się po przeczytaniu informacji na jej temat w folderze turystycznym. W przeciwieństwie do większości, ta prowadziła na dno Wielkiego Kanionu Kolorado.



Już po paru minutach wiedzieliśmy, że możemy mieć problemy aby przejechać tutaj naszym samochodem. Piaszczysta i wyboista droga była przeznaczona typowo dla samochodów terenowych. Nasz w żadnym wypadku takiego nie przypominał, a dodatkowo był dość mocno załadowany. Chcieliśmy jednak zobaczyć tyle ile się dało. Jak się okazało była to dobra decyzja.

Jazda upływała powoli ze względu na bardzo niską prędkość. Dookoła nas zaczęły podnosić się ściany kanionu. Wspaniale przedstawiała się także roślinność typowa dla takiego klimatu i tych szerokości geograficznych. Były to przede wszystkim kaktusy, ale ponad to także i inne rośliny, których niestety nie potrafię fachowo nazwać. Byliśmy tutaj przez większość czasu sami. Czasem przejechał tylko jakiś terenowy samochód, a kierowcy pozdrawiali nas machnięciem ręki.

Kiedy na jednym z zakrętów poczułem że piach i żwir zaczyna dosięgać naszego podwozia trochę się wystraszyłem. Na szczęście udało się wycofać i pojechać troszkę innym wariantem. Był to dla nas konkretny sygnał, że czas zawracać...

Według GPS przejechaliśmy dopiero połowę z całej długości drogi. Mimo wszystko było warto. Rozpoczęliśmy powrót do naszej drogi 66.


Po dotarciu do niej ponownie skierowaliśmy w kierunku wschodnim. Naszym najbliższym celem była miejscowość Seligman. Tam dojechaliśmy do autostrady, którą to z kolei dojechaliśmy do drogi numer 64. Tutaj skręciliśmy na północ.



Nad otchłaniami Wielkiego Kanionu Kolorado

Do kanionu zbliżaliśmy od strony południowej jego krawędzi. Każdy kto nie widział kanionu, nie zdaje sobie sprawy jak rozległe i niemal idealne równiny otaczają te niezwykle znane otchłanie. Otchłanie, które przekraczają 1,5 kilometra głębokości.

Było już popołudnie kiedy dojechaliśmy w pobliże docelowego miejsca. Tu musieliśmy wykupić bilet za wjazd na płatną część drogi. Ruszyliśmy dalej. Pozostało tylko oczekiwać na miejsce skąd rozciągnie się szeroka panorama Wielkiego Kanionu Kolorado.

Dość gęsto rosnące drzewa ograniczały widoki. Chwilami tworzyły nawet las. Mijały kolejne minuty, a my wiedzieliśmy że to musi być już gdzieś tutaj. Ostatecznie ukazał się naszym oczom duży parking. To musiało być tutaj...

Wysiedliśmy z samochodu. Skierowaliśmy się według oznaczeń w stronę punktów widokowych. Zza drzew było już widać co nieco. Jeszcze chwila i stanęliśmy na skalnym tarasie widokowym ogrodzonym w celach bezpieczeństwa barierkami. Byliśmy w miejscu zwanym Mother Point.


Zobacz pełną galerię zdjęć z Wielkiego Kanionu Kolorado

Tutaj po raz pierwszy ujrzeliśmy właściwy ogrom Wielkiego Kanionu Kolorado. Nazwa wielki w żadnym wypadku nie jest przesadzoną. Słowami trudno jest oddać to co się tam zobaczyło. Przede wszystkim są to niezwykłe, głębokie, rozległe i znajdujące się na olbrzymim obszarze formacje skalne, utworzone w wyniku erozji oraz innych sił przyrody. Zdjęcia oddają tylko w części potęgę tego miejsca. Niewątpliwie jednak lepiej od słów...

Mother Point nie był oczywiście końcem naszej przygody z Kanionem Kolorado. Po wstępnym zaspokojeniu głodu na ten długo oczekiwany widok, ruszyliśmy w dalszą część płatnej drogi. Co parę kilometrów napotykaliśmy kolejne punkty widokowe...

Podróż nad kanionem zakończyliśmy w miejscu zwanym Desert View. Tam zrobiliśmy ostatnie zdjęcia i zakupiliśmy trochę pamiątek z pobytu w tym niezwykłym miejscu. Ceny niestety także były dość niezwykłe...



Przez pustynię

Opuszczając rejon Wielkiego Kanionu Kolorado miałem nadzieję, na dotarcie dnia dzisiejszego w pobliże Doliny Monumentów (Monument Valley). Według moich pobieżnych obliczeń, przy szybkiej jeździe było to wykonalne.

Nasza droga biegła teraz terenami coraz to bardziej pustynnymi. Zahaczaliśmy o region zwany Painted Desert. Późne popołudnie sprawiało, że skały na pustyni były oświetlane niezwykłymi barwami. Szkoda że nie mieliśmy czasu, aby się tutaj zatrzymać. Kolejne kilometry pokonywaliśmy z dużymi prędkościami...



W pewnej chwili zaczęło mi coś nie grać. Słońce które według moich obliczeń dopiero za około godzinę powinno zachodzić, właśnie chyliło się ku zachodowi. Co jest? Niestety ponownie padliśmy ofiarą przekroczenia granicy stref czasowych. Zapatrzony w zegarek z czasem ze stanu Nevada, nie miałem pojęcia o rzeczywistej godzinie. Teraz było już jasne, że dziś nie zdążymy za widoku do Doliny Monumentów. Bezsensowna okazała się szybka, ponad przepisowa jazda po amerykańskich drogach.

Wieczorem dojechaliśmy do miasta Kayenta. Zdecydowani na nocleg w tym właśnie miejscu, rozpoczęliśmy poszukiwania. Ku naszemu zaskoczeniu część hoteli nie miała wolnych pokoi. Inne z kolei swoimi cenami skutecznie nas odstraszały.

Ostatecznie padła decyzja o noclegu na pustyni w Dolinie Monumentów. Niestety nieświadomi pobytu na terenie rezerwatu indiańskiego Nawaho, bezskutecznie poszukiwaliśmy miejsca w którym moglibyśmy zakupić piwo. Rozczarowani trochę tym faktem wyjechaliśmy w dalszą drogę. Tym razem już niedaleką, bo nie przekraczającą 30 kilometrów.




Przejdź do strony:

1  2  3  4

Powyższe zdjęcia są chronione prawem autorskim. Publikowanie, kopiowanie, przetwarzanie lub wykorzystanie zdjęć bez wiedzy i zgody autora jest zabronione.



Serwis Górski Świat - Copyright © Bartłomiej Pedryc 2003-2014.
Wszelkie prawa zastrzeżone.