!!! Forum !!!
FORUM GÓRSKI ŚWIAT
Koniecznie zobacz!


Menu główne
Strona główna
Bezpieczeństwo w górach
Co nowego
Co wziąć na szlak?
Galeria zdjęć
Górskie korony
Partnerzy serwisu
Relacje wybrane z forum
Relacje z gór świata
Tapety
Zdjęcie miesiąca


Tatry
Informacje ogólne
Schroniska w Tatrach
Szlaki tatrzańskie


Inne góry w Polsce
Beskid Sądecki
Beskid Wyspowy
Beskid Żywiecki
Bieszczady
Gorce
Okolice Krosna
Pieniny


------------------------------------

Ostatnia aktualizacja:
27.03.2011

Najlepsze górskie strony




Górski Świat - relacje ze szlaków tatrzańskich

Palenica Białczańska - Morskie Oko - Szpiglasowa Przełęcz - Szpiglasowy Wierch - Szpiglasowa Przełęcz - Morskie Oko - Palenica Białczańska

Miała to być moja ostatnia wycieczka w Tatry w bieżącym (2004) roku. Niestety jako że nikt nie wyraził chęci wspólnego wyjazdu, bądź też po prostu nie mógł, wybrałem się samotnie na "podbój" Szpiglasowego Wierchu. Był to ostatni październikowy weekend. Mimo, że nawet w Krakowie widać było już późną jesień to na szlakach tatrzańkich panowały jeszcze w miarę dobre warunki turystyczne jak na tę porę roku.

Na dworzec PKS w Zakopanem docieram tuż przed godziną 7.00. Teraz już widać, że jest daleko po zakończeniu sezonu i nawet tutaj widać jedynie nielicznych turystów. Niestety muszę chwilę zaczekać aby odjechać busem w stronę Palenicy Białczańskiej. Po około 30 minutach oczekiwania wreszcie podjeżdża "mój" bus, ale to jeszcze nie koniec - teraz musi uzbierać się choć parę osób które będą jechały razem ze mną. Ostatecznie dopiero przed godziną 9.00 wysiadam w Palenicy Białczańskiej. Wraz ze mną wysiada jeszcze z 5 osób - i to są wszystkie osoby jakie tutaj spotykam :) Pierwszy raz spotykam się w tym miejscu z tak małym ruchem turystycznym.

Kupuję bilet wstępu do TPN i wyruszam szybkim krokiem - jest mało czasu. Szybkie tempo sprawia że już po 80 minutach docieram nad Morskie Oko. Tutaj także panuje niesamowity spokój - śniadanie spożywam będąc chyba jedynym w jadalni :) No poza obsługą oczywiście. Wychodzę przed budynek, podchodzę do barierki i spoglądam szybko na lśniące częściowo w słońcu Morskie Oko. Pogoda jest wymarzona na górską wędrówkę. Jest zimno, słonecznie, a na szlaku jest sucho. Ale czy tak będzie wyżej? Na pewno nie. Jestem niemal przekonany że przynajmniej północne stoki są zaśnieżone czy też oblodzone. W moim jednak przypadku mam dziś ten komfort że na progu Dolinki za Mnichem mam dwie opcje do wyboru dalszej trasy: pierwszą na Wrota Chałubińskiego, no i drugą na Szpiglasową Przełęcz i Szpiglasowy Wierch.

Tak więc wchodzę na żółty szlak, którym będę teraz szedł przynajmniej do wspomnianego wyżej rozstaju szlaków. Początkowo idę przez las, jednak już po paru minutach wchodzę w pasmo kosodrzewiny, początkowo okrążając od zachodu Morskie Oko, a później skręcając bardziej na zachód coraz to bardziej zdobywając wysokość. Niezywkle prezentuje się stąd szpiczasty Mnich. Idąc tu czuje się, że jest to miejsce położone w sercu Tatr Wysokich. W dole pozostaje wspomniane Morskie Oko, natomiast powoli odsłania się kocioł Czarnego Stawu pod Rysami wraz z samym stawem. Czarny Staw pozostaje jednak mocno w cieniu otoczony od południa i wschodu przez potężne szczyty. Na szlaku dalej jestem sam - od schroniska nie spotkałem ani jednej osoby. Gdzieniegdzie widać ściekające strugi po skałach o południowej wystawie. Jest po prostu niesamowicie - chciałoby się tu pozostać na dłużej. Po półtorej godzinie dochodzę do rozstaju szlaków. Decyduję się spróbować podejść na Wrota Chałubińskiego, choć budzą się we mnie obawy czy dam radę - widoczne stąd podejście na przełęcz jest całe śniegu i co gorsze jak się domyślam w lodzie. Mijam Stawki Staszica zostawiając po lewej Mnicha, który stąd już nie jest taki szpiczasty. Im jestem bliżej właściwego podejścia tym szlak wygląda gorzej. Teraz zaczynam się już ślizgać miejscami dość mocno - chyba jednak nie zdobędę dziś tej przełęczy. Rozpoczyna się ostre podejście - u góry wypatruję jednego turystę zmagającego się z trudnymi warunkami. Robię parę kroków, ale połowę odległości co pokonuję, wracam zjeżdżając po lodzie. Nie ma sensu - spróbuję podejść na Szpiglasową Przełęcz. Mimo że jest ona wyżej położona to jednak z pewnością duże znaczenie ma usytowanie ścieżki - na południowym, nasłonecznionym stoku. Po kilkudziesięciu minutach od opuszczenia rozstaju szlaków wracam ponownie na nie, po czym skręcam w lewo.

Teraz pojawia się parę osób na szlaku, ale dosłownie parę - także o tłoku nie może być mowy. Ścieżka jest tu dość wygodna i w dalszym ciągu na tym odcinku nie zalodzona. Dopiero na około 150-200 metrów poniżej przełęczy widać śnieg. W pewnej chwili odwracam się i od razu wyciągam aparat - widoki są jeszcze raz powtórzę - niesamowite! Myśląc o tym, że mogłem dziś siedzieć w Krakowie zamiast być tutaj, aż mnie prawie ciarki po plecach przechodzą :) Po chwili osiągam zaśnieżony odcinek szlaku. Tutaj trzeba bardziej uważać, ale na szczęście śnieg jest dość mokry więc przy zachowaniu odpowiedniej uwagi i skoncentrowaniu się na szlaku jest w miarę bezpiecznie, mimo że chwilami ścieżka jest dość wąska. Około 13.30 staję na przełęczy. Tutaj odsłaniają się widoki na Dolinę Pięciu Stawów Polskich i na część grani Orlej Perci. Szczerze jednak widok w stronę od której przyszedłem robi na mnie dużo większe wrażenie. Nie czekając na nic udaje się od razu w stronę pobliskiego wierzchołka Szpiglasowego Wierchu. Tutaj jeszcze trochę trzeba uważać aby nie zjechać południowym stokiem sporo w dół. Po chwili zdobywam ostatnie metry i staję na 2172 metrach - na samym wierzchołku śniegu nie ma. Widok jest nieporównanie bardziej rozległy niż z przełęczy. Przede wszystkim stąd doskonale prezentują się oprócz Tatr Wysokich, także Tatry Zachodnie. Piękna panorama rozciąga się właściwie wokół całych 360 stopni. Siadam tutaj na chwilę, gdyż rzadko bywa się w tak pięknych miejscach. Do dzisiejszego dnia uważam że jest to jeden z ładniejszych punktów widokowych w Tatrach. Jedyne co mi tutaj przeszkadza to bardzo silny i naprawdę zimny wiatr. Siedząc tak dręczy mnie też myśl - kiedy będę po raz kolejny w Tatrach powyżej 2000 metrów? Jest ostatni październikowy weekend i wiem, że w najbliższych dwóch tygodniach nie będę mieć możliwości przyjechania tutaj... a później to już raczej zima nie wpuści tu nikogo bez odpowiedniego sprzętu i doświadczenia. Cóź szkoda, ostatnie spojrzenia na Świnicę, Zawrat i potężny Kozi Wierch no i zaczynam powrót. Jako że odbywa się on tą samą trasą co podejście, nie ma większego sensu abym go opisywał. Warto wspomnieć, że nie miałem jakiś niespodzianek na szlaku i na około półtorej godziny przed zmierzchem docieram do schroniska przy Morskim Oku. Teraz jest tu bez porównania więcej ludzi niż rano. Znowu zostaję na krótki posiłek - tylko tym razem nie wewnątrz schroniska, a nad brzegiem stawu. Trudno tutaj mówić o ciszy, gdyż w pobliżu jest całe mnóstwo turystów także z dziećmi, ale i tak posiłek w takim miejscu ma swój urok.

Rozpoczynam ostatni etap mojej dzisiejszej a zarazem ostatniej tegorocznej wycieczki w Tatry. Na Polanie Włosienica żegnam wzrokiem Mięguszowieckie szczyty i całe wysokogórskie otoczenie Doliny Rybiego Potoku. W tym wypadku warto się pocieszyć, że czas szybko płynie i pewnie niebawem znowu się tutaj pojawię... Morskie Oko odwiedzam po raz kolejny dopiero we wrześniu rok później.

Mapa regionu wycieczki opisanej powyżej

Kliknięcie na miniaturce spowoduje powiększenie mapy (358 KB)
Mapa została zamieszczona dzięki uprzejmości wydawnictwa Polkart.





Serwis Górski Świat - Copyright © Bartłomiej Pedryc 2003-2014.
Wszelkie prawa zastrzeżone.