!!! Forum !!!
FORUM GÓRSKI ŚWIAT
Koniecznie zobacz!


Menu główne
Strona główna
Bezpieczeństwo w górach
Co nowego
Co wziąć na szlak?
Galeria zdjęć
Górskie korony
Partnerzy serwisu
Relacje wybrane z forum
Relacje z gór świata
Tapety
Zdjęcie miesiąca


Tatry
Informacje ogólne
Schroniska w Tatrach
Szlaki tatrzańskie


Inne góry w Polsce
Beskid Sądecki
Beskid Wyspowy
Beskid Żywiecki
Bieszczady
Gorce
Okolice Krosna
Pieniny


------------------------------------

Ostatnia aktualizacja:
27.03.2011

Najlepsze górskie strony




Górski Świat - relacje ze szlaków tatrzańskich

Kuźnice - Polana Kalatówki - Sarnia Skała - Przełęcz w Grzybowcu - Giewont - Kopa Kondracka - Małołączniak - Przysłop Miętusi - Dolina Małej Łąki - Zakopane

Ostatnią letnią wycieczkę roku 2005 zaplanowaliśmy sobie w Tatry Zachodnie. Miało to miejsce w ostatni październikowy weekend. Pogoda w tym okresie była naprawdę wymarzona w góry - stabilna, bezchmurna, z chłodnymi poarankami i wieczorami. Wszystko to sprawiło, że widoczność była naprawdę fenomenalna, a dodając do tego jeszcze jesienny urok gór - kolorowe drzewa oraz ciszę i spokój na szlaku, można powiedzieć że trudno było o lepsze warunki. Jedynym problemem był krótki dzień...

Do Zakopanego dojechaliśmy niemal po ciemku. Zostawiliśmy samochód na parkingu i udaliśmy się w stronę przystanku skąd odjeżdżają busy. Nie czekaliśmy specjalnie długo i o 7.10 mogliśmy wyruszyć na szlak z Kuźnic. Naszym pierwszym celem była Polana Kalatówki, gdzie doszliśmy po około 20 minutach marszu (foto), (foto). Na jej skraju dość imponująco prezentował się las w intensywnym żółtym kolorze (foto). Kilka zdjęć, kilka minut postoju i wracamy się kilkadziesiąt metrów, aby wejść na czarnoznakowaną Ścieżkę nad Reglami.

Także i tutaj kolory jesieni potęgowały wrażenie tego spokoju przed zimą. Po wzniesieniu się około 100 metrów powyżej Kalatówek osiągamy pierwszy punkt widokowy. Rozległa stąd panorama obejmuje zarówno Tatry Wysokie jak i Zachodnie. Po kilku minutach postoju i przerwy na śniadanie jesteśmy świadkami wyłaniającego się słońca znad grani Koszystej (foto). Tak więc wstał kolejny dzień w Tatrach - na szczęście tym razem także i nasz dzień w Tatrach (foto). Przerwę podczas śniadania zafundowała nam także bardzo ładnie upierzona sójka, interesująca się wyraźnie pozostawionym przeze mnie śniadaniem, podczas gdy ona sama stała się moim fotograficznym celem (foto).

Po dość długim postoju, bo prawie półgodzinnym idziemy dalej. Przechodzimy nad Doliną Białego (foto) i dochodzimy do rozstaju szlaków. Skręcamy w prawo (foto) aby po chwili podziwiać ponownie panoramę Tatr - tym razem ze słynnej Sarniej Skały (1377 m). Tutaj także jesteśmy sami. Patrząc na Giewont (1894 m) zastanawiamy się ile czasu zejdzie nam do momentu, kiedy to staniemy na jego wierzchołku. Warto jednak zauważyć że nie tylko Giewont stąd robi wrażenie. Panorama obejmuje pełne 360 stopni, w związku z czym jest na co patrzeć (foto), (foto), (foto), (foto), (foto). Dobrze wypatrując dostrzegamy także nawet dość odległe Trzy Korony (982 m) w Pieninach. Tutaj również robimy parę zdjęć i wracamy do naszej Ścieżki nad Reglami.

Teraz szlak nasz obniża się, aby po pewnym czasie osiągnąć dno Doliny Strążyska (foto), (foto). Pewnie zatrzymalibyśmy się tutaj na dłużej, gdyby nie właśnie zbliżająca się spora grupa wycieczkowa z przewodnikiem. Chęć oddalenia się od nich sprawiła, że dość szybkim krokiem pokonujemy kolejny etap naszej wędrówki, zatrzymując się dopiero przy rozstaju szlaków powyżej Przełęczy w Grzybowcu. Po krótkiej przerwie w marszu wyruszamy dalej, kierując się za czerwonymi znakami. Osiągamy wkrótce górną granicę lasu (foto), (foto), (foto), a po chwili możemy spojrzeć już także w dół Doliny Małej Łąki.

Widoczna stąd Wielka Polana jest jeszcze w miejscu zacienionym mocno oszroniona. Po drugiej stronie doliny znajdują się budzące respekt urwiska Czerwonych Wierchów. O ile od wierzchołka Giewontu wydaje się, że nie dzieli nas już duża odległość i różnica wysokości, to od wierzchołka Małołączniaka (2096 m) zdecydowanie tak. Kontynuując nasze podejście wchodzimy w "strefę słońca" - robi się całkiem ciepło. Zauważamy też, że jest tutaj całkowicie bezwietrznie. Mijamy - przechodząc obok - wierzchołek Małego Giewontu (1728 m) (foto), (foto). Na wysokości prawie 1800 metrów dochodzimy do połączenia szlaków.

Skręcamy w lewo i po chwili dochodzimy do pierwszych łańcuchów, aby o 12.25 stanąć na szczycie Giewontu (foto), (foto*), (foto*), (foto). Tutaj ludzi jest już sporo, choć głównie za sprawą jednej większej wycieczki. Naszą uwagę zwraca cień Giewontu, rzucany na stronę północną (foto). Postój nasz tutaj trwa sporą chwilę, ale w końcu wyruszamy. Niestety wspomniana wcześniej wycieczka utworzyła dość pokaźny zator na łańcuchach, przez co straciliśmy trochę czasu przy oczekiwaniu na możliwość zejścia (foto).

Ze względu na dość dużą stratę czasu nie zatrzymujemy się na Przełęczy Kondrackiej (foto), (foto), lecz rozpoczynamy podejście pod Kondracką Kopę (2005 m). Dopiero tutaj zaczynamy odczuwać dość silny, zimny wiatr, który wcześniej był najwyraźniej zatrzymywany przez główną grań Tatr. Na Kondrackiej Kopie - najniższym wierzchołku Czerwonych Wierchów jest już dużo mniej ludzi. Podobnie jak inni, ze względu na nieprzyjemny wiatr dość szybko wyruszamy w dalszą drogę - idziemy w stronę Małołączniaka (foto), (foto*), na którego szczycie stajemy około 14.45. Tu jest już naprawdę zimno, a wiatr wieje bardzo mocno. Widoczność jednak jest naprawdę wyśmienita sięgająca ładnych kilkudziesięciu kilometrów, a może i więcej. Na południu Tatry Niżnie, na wschodzie Tatry Wysokie, a na zachodzie i południowym-zachodzie Tatry Zachodnie - tak więc widoki są typowo wysokogórskie (foto*), (foto), (foto*), (foto). Trochę szkoda, że to prawdopodbnie mój ostatni wyjazd w Tatry przed zimą tego roku. Z drugiej strony liczba moich wyjazdów w Tatry w tym roku sięgająca liczby 15, nie może skłaniać do narzekań.

Rozpoczynamy zejście (foto*), (foto), (foto*) i wkrótce opuszczamy wysokość 2000 metrów. Dochodząc do charakterystycznego punktu jakim jest zwrot szlaku o około 90 stopni, podziwiamy jeszcze raz widoki, gdyż za chwilę wiemy że ta szeroka panorama zniknie nam sprzed oczu, jak tylko zaczniemy schodzić głębokim Kobylarzowym Żlebem (foto). Jendak mimo, że idąc nim widoki są mocno ograniczone, to atmosfera tego miejsca stworzona przez otaczające nagie skały oświetlone promieniami popołudniowego słońca jest także niezwykła. Ponadto jest to kolejny zakątek Tatr, który późną jesienią charakteryzuje się małym ruchem turystycznym.

Schodząc dalej (foto) dochodzimy do ostatnich łańcuchów dzisiejszego dnia - jednak podobnie jak i wcześniej nie jest to miejsce trudne do przejścia (foto). Jak jesteśmy już poniżej nich (foto), (foto), zatrzymujemy się na chwilę, co skutkuje tym, że Marcin wypatruje biegnącą u góry kozicę (foto). Staram się zrobić jej zdjęcie, jednak dość mało światła sprawia, że zdjęcia wychodzą nieostre. Teraz rozpoczynamy kolejny etap zejścia (foto), (foto). Idziemy znowu dość szybko, nie chcąc schodzić później o latarkach. Mijamy Wyżnią Miętusią Rówień i wchodzimy znowu do lasu. Nasz szybki marsz przynosi efekty i około godziny 17.00 znajdujemy się już na Miętusim Przysłopie (1189 m) (foto), (foto). Tutaj już naprawdę ostatnie spojrzenia na Tatry i kierując się dalej szlakiem niebieskim schodzimy ku wylotowi Doliny Małej Łąki. Około 17.30 "wita" nas znowu ruch samochodowy. Skręcamy w prawo na drogę i nie czekając na busa schodzimy do Zakopanego.

foto* - zdjęcie z dostępnym szczegółowym opisem graficznym

Mapa regionu wycieczki opisanej powyżej

Kliknięcie na miniaturce spowoduje powiększenie mapy (296 KB)
Mapa została zamieszczona dzięki uprzejmości wydawnictwa Polkart.





Serwis Górski Świat - Copyright © Bartłomiej Pedryc 2003-2014.
Wszelkie prawa zastrzeżone.