Z racji korzystnych prognoz pogody na dzisiejszy dzień postanowiliśmy z Pedrem wybrać się w kopczyki. Po dłuższej dyskusji padło na Mogielicę.
Wyjazd zaplanowany został na godzinę 4,a to dlatego, iż wpadł nam do głowy pomysł iż można by było się pokusić o wschód słońca oglądany z wysokości 1171 m n.p.m.
Prognozy przewidywały,że już od połowy nocy niebo miało być czyste, tymczasem jest zupełnie inaczej, miejscami mocno sypie, a o księżycu można zapomnieć. Z biegiem czasu jednak rozpogadza się, a nad głowami pojawia się roziskrzone niebo, szanse na ciekawy wschód słońca wzrastają :-)
Po wyjściu z auta odczuwamy dość niską temperaturę co skłania do zagęszczania ruchów. W świetle czołówki pokonujemy niebieski szlak, prowadzący miejscami dość stromymi podejściami co pozwala zapomnieć o chłodzie, jednak na wysokości Cyrli dopada nas przenikliwy wiatr, który przypomina o panującej niskiej temperaturze. Z biegiem czasu rozjaśnia się, a my osiągamy szczyt Mogielicy. Wchodzimy na wieżę widokową
i podziwiamy otaczające nas widoki. Niska temperatura niezbyt korzystnie wpływa na baterią mojego aparatu, co znacznie skraca czas jego pracy, a dodatkowo grube rękawice utrudniają jego obsługę, jednak udało się zrobić kilka fotek:
Tekst relacji: Dzięcioł
Link do powyższej relacji na forum: Kliknij tutaj