!!! Forum !!!
FORUM GÓRSKI ŚWIAT
Koniecznie zobacz!


Menu główne
Strona główna
Bezpieczeństwo w górach
Co nowego
Co wziąć na szlak?
Galeria zdjęć
Górskie korony
Partnerzy serwisu
Relacje wybrane z forum
Relacje z gór świata
Tapety
Zdjęcie miesiąca


Tatry
Informacje ogólne
Schroniska w Tatrach
Szlaki tatrzańskie


Inne góry w Polsce
Beskid Sądecki
Beskid Wyspowy
Beskid Żywiecki
Bieszczady
Gorce
Okolice Krosna
Pieniny


------------------------------------

Ostatnia aktualizacja:
27.03.2011

Najlepsze górskie strony




Rohacze
Pomysł odwiedzenia grani Rohaczy pojawił się zimową porą. Czekał na dogodną chwilę. Pewnego mglistego wrześniowego ranka zajechaliśmy autkiem przed schronisko na Zwierowce. Mimo deszczowej aury, zachwycił nas klimat lasów świerkowych Orawy, potoków toczących swe wody ku Dunajowi, nade wszystko gór ponad-zróżnicowanych od wapiennej Osobity, przez łagodną Brestową, do urwistych Rohaczy. Tatry Orawskie obfitują w mnogość tras turystycznych o zróżnicowanym charakterze i stopniu trudności. Grań Rohaczy czy Trzech Kop są tego znakomitym przykładem. W nawiązaniu do tematu "Taniec z szablami", można by rzec za poetą:

Ja kulawy, ty kulawy,
Pódzwa razem do Orawy,
Na Orawie pieknie grajom,
Kulawi sie kopyrtajom !

...Wczesny, rześki wrześniowy poranek, zastaje nas w drodze na spotkanie przygody. Zapowiada się piękny, pogodny dzień, pierwszy taki, odkąd zjawiliśmy się na Orawie. Maszerujemy pełni nadziei w głąb Doliny Rohackiej. Jakby dla podkreślenia nastroju, z pobocza drogi uśmiecha się do nas małe cudo - rozkwitła ciemnolazurowa goryczka orzęsiona - zwiastun nadchodzącej jesieni. Kolejne metry szosy wiodącej uboczami Szyndlowca umykają pod stopami. Po prawej rozszerza się widok na wspaniały mur głównej grani Tatr. Widać już Rohacze - cel naszej dzisiejszej wędrówki...

Przez pierwsze dni, aura nas nie rozpieszczała zbytnio. Nasz entuzjazm i chęć poznania wyższych partii gór, był studzony przez zimnawy deszczyk jesienny - który poznaliśmy w wszystkich jego odmianach. Od wilgotnej, wszędobylskiej mgły, przez mżawkę aż do polewającego solidnie opadu. Góry, ubrane w szaro-bure szaty utkane z mgieł i obłoków były pełne tajemniczości i dostojeństwa. Podnoszące się kominy pary wodnej i niespodziewane widoki. Nasze zwiedzanie rozpoczęliśmy od niższych tras. Grań biegnąca od przełęczy pod Osobitą (fot 1), poprzez ukwiecone łanami goryczki trojeściowej polany pod Rohem, aż na znajomy szczyt Grzesia. W zejściu poznaliśmy cichą i urokliwą Dolinę Łataną. Następny dzień przyniósł nam w podobnej pogodzie dokończenie trasy - szlakiem wyprawy ratowników zakopiańskich z 1945 r. Odwiedziliśmy szpitalik partyzancki (fot 2 i 3). Wszystko to było, jakby wstępem, uwerturą przed tym, o czym marzyliśmy, ku czemu myśli się kierowały przez długie tygodnie, poprzedzające wyjazd.

...Takie to refleksje towarzyszą mi, przez krótką chwilę w drodze do Tatliakowej Chaty, by rozproszyć się pod wpływem wschodzącego słońca. Poranne mgiełki, zalegające gdzieniegdzie dno doliny zawstydzone głębią lazurowego nieba, pierzchają w niebyt. Godzina jest na tyle wczesna, że niespotykamy obecności innych turystów, przemknął tylko pick-up z gromadką wesołych pracowników służby leśnej i powraca cisza i spokój jesiennego ranka. Pośród regli złocą się i czerwienią liście skoruszyny. Wkrótce docieramy do tzw.Tatliakowej Chaty. Niegdyś stało tu schronisko, obecny budynek pełni funkcję bufetu, nieczynnego o tak wczesnej porze. Nie zatrzymując się schodzimy z drogi, by ścieżką za znakami zielonymi - stromiej, wśród kosodrzewiny, upstrzonej żywymi barwami jarzębiny piąć się na przeł. Zabrat. Spotykamy wspomnianych wcześniej pracowników statnych lesov, wymieniamy pozdrowienia. Pogoda i czar wstającego wrześniowego dnia udziela się i im. Dochodzą do mnie radosne okrzyki i powyskiwania górali orawskich. Choć cenię w górach ciszę i takie naturalne dżwięki jak szmer potoku i gwizd wiatru, to spontaniczna radość miejscowych nie wywołuje we mnie poczucia dysonansu. Chyba popadam w nastroje Tetmajerowskie... Za nami w miarę podejścia odsłania się pełniejszy widok na Dolinę Rohacką i szczyty powyżej: Dwu rogi Rohacz Osty, mur Trzech Kop, Banówka, regularna piramida Pacholi. Wychodzimy z zarośli kosówki, jesienne murawy zapowiadają bliskość przełęczy. Jest! Panorama z Zabratu w kierunku północno-zachodnim zapiera dech. Ponad morzem białych mgieł okrywających czystym całunem-wszystkie te sprawy poniżej, bieżące wydarzenia polityczne i takie tam... Ponad morze wyłaniają się szczyty-Mała Fatra, Babia Góra-niczym wyspy archipelagu nadziei. Nad wszystkim rozpięte bezkresne niebo-zapowiedź wieczności we wszystkich gamach lazuru. Całości dopełniają ciepłe kolory miodowo-rdzawych muraw i słońce za plecami. Lubię te chwile ponad chmurami. Ławka na przełęczy zachęca do odpoczynku (fot 4). Po chwili kontynuujemy marsz ku górze, za znakami żółtymi, nieco mozolnie, wprost na wychylające się zza grani słońce. Wierzchołek Rakonia odsłania widoki na rozległą i pełną melancholii Dolinę Chochołowską, ożywiając wspomnienia z przed lat. Miłe wspomnienia. Znajoma ścieżka wyprowadza nas wkrótce na graniczny szczyt Wołowca. Widoki stają się szersze (fot 5 i 6). Rześki wiaterek -poza tem - jak nie w Tatrach. Jesteśmy jedynymi ludźmi na wierzchołku.





Zdjęcia z wyprawy



Przełęcz pod Osobitą

Polana w rejonie Rohu

Szpitalik partyzancki

Regiel poniżej

Przełęcz Zabrat. Widok w kierunku Babiej...

Wołowiec, po lewej Osobita.

Wołowiec. Ania na tle Babiej Góry. Lubię te chwile ponad chmurami...



Powyższe zdjęcia są chronione prawem autorskim. Ich publikowanie, kopiowanie,
przetwarzanie oraz wykorzystanie bez wiedzy i zgody autora jest zabronione.



Rohacze (ciąg dalszy)
Z wierzchołka Wołowca rozpościera się widok na przełęcz Jamnicką i trasę podejścia na Rochacz Ostry - nasz dalszy szlak (foto). Obniżamy się za znakami czerwonymi, ścieżką wyciętą wśród muraw na nieodległe Siodło Jamnickie. Tam też spotykamy pierwszych turystów tego dnia - Słowaków podchodzących z Doliny Jamnickiej. Z przełęczy bystro ku górze, początkowo wśród traw pod spiętrzenie grani. Zaczynają się sztuczne ułatwienia. Zaczyna się najciekawszy terenowo odcinek naszej trasy. Poprzez nachyloną ku Jamnickiej płytę, nieco na lewo od grani (tzw. koń w Rohaczu) w ekspozycji na obie strony grani (foto), podchodzimy pod północno-wschodni szczyt Rohacza Ostrego (okazała wanta wierzchołkowa), następnie obniżamy się na głębokie wcięcie Rohackiej Szczerbiny. Poprzez okno skalne przełączki podziwiamy widniejącą poniżej Dolinę Smutną (foto). Teraz na nieodległy szczyt, stromym kominkiem (foto). Główny wierzchołek Rohacza Ostrego jest nadspodziewanie szeroki. Odnajduję zatknięty niebieski sztandar z gwiazdką śniegu(!?) oraz transparent ekologów protestujących przeciw elektrowni w czeskim Temelinie (mam tą oryginalną pamiątkę do dziś). Zapewne została by zwiana w dół, zaśmiecając okolice. Sesja fotograficzna, kontemplacja... Dochodzą następni tego dnia turyści(foto).

Rozpoczynamy zejście urozmaiconym terenem (foto). Dość stromo, poprzez uskok(foto) obniżamy się na Rohacką Przełęcz. Stąd już łatwiejszym terenem na wierzchołek Rohacza Płaczliwego. Z lewej dobiega żółto znakowana ścieżka z pobliskiego Smreka. Spotykamy dwójkę turystów z Polski, mieszkających na kwaterze w miejscowości Żar na Liptowie (bardzo zachwalają gościnność słowacką). Wędrowali przez masyw Barańca, by zwieńczyć wycieczkę zwiedzeniem Rohacza Płaczliwego. Gratuluję im trasy i udanego dnia. Wchodzimy na widokowy szczyt, przyozdobiony metalowym słupkiem (foto). Piękny dzień, wspaniała przygoda, warto było... Ociągając się nieco rozpoczynamy ostatni etap naszej wędrówki granią Rohaczy. Przed Smutną Przełęczą napotykamy na upłazku zaskakujące stosy kopczyków kamiennych. Jest ich tak wiele, że nie potrafię znaleźć wytłumaczenia tej twórczości. Z przełęczy Smutnej w dół, w zakosy na rumowiska skalne wyściełające dno doliny. Niżej w tej pełnej swoistego uroku (przyrównałbym Smutną do Pańszczycy) dolinie, słyszymy ostrzegawcze gwizdy wartowników świstaczych. Ponad wznoszą się skrzesane ściany Rohaczy. Mają opinię kruchych. Rodzi się refleksja, że niektóre szczyty (jak Matterhorn) zawdzięczają swoje piękno kruchości budulca z którego powstały. Dolina Smutna - ja bym rzekł inaczej - piękna-swą kamienną surowością. Dochodzimy do bufetu Rohackiego otwartego o tej porze. Przy małym co nieco i oczywiście browarku, rozmyślamy nad minionym dniem, obiecując sobie solennie odwiedzanie tego cudownego miejsca.


Relacja: dr.Etker
Link do powyższej relacji na forum: kliknij tutaj





Zdjęcia z wyprawy (ciąg dalszy)



Z Wołowca spojrzenie na Rohacze

Przełęcz Jamnicka. W tle Rohacz Ostry.

Koń w Rohaczu. Ania w akcji.

Rohacka Szczerbina. Patrząc ku Orawie.

Kominek pod głównym wierzchołkiem

Rohacz Ostry. Wierzchołek - w tle Rohacz Płaczliwy

Ze szczytu Rohacza Płaczliwego - w tle grań od Przysłopu, przez Banówkę po Hrubą Kopę.

Zdjęcie z albumu rodzinnego.Szczyt Rohacza Ostrego

W zejściu z Rohacza Ostrego


Powyższe zdjęcia są chronione prawem autorskim. Ich publikowanie, kopiowanie,
przetwarzanie oraz wykorzystanie bez wiedzy i zgody autora jest zabronione.



Serwis Górski Świat - Copyright © Bartłomiej Pedryc 2003-2014.
Wszelkie prawa zastrzeżone.