!!! Forum !!!
FORUM GÓRSKI ŚWIAT
Koniecznie zobacz!


Menu główne
Strona główna
Bezpieczeństwo w górach
Co nowego
Co wziąć na szlak?
Galeria zdjęć
Górskie korony
Partnerzy serwisu
Relacje wybrane z forum
Relacje z gór świata
Tapety
Zdjęcie miesiąca


Tatry
Informacje ogólne
Schroniska w Tatrach
Szlaki tatrzańskie


Inne góry w Polsce
Beskid Sądecki
Beskid Wyspowy
Beskid Żywiecki
Bieszczady
Gorce
Okolice Krosna
Pieniny


------------------------------------

Ostatnia aktualizacja:
27.03.2011

Najlepsze górskie strony




Mój Górski Świat - wstęp
Moja córka Małgosia tyle nasłuchała się opowieści mamy o Tatrach, że w końcu sama zapragnęła pojechać i zobaczyć na własne oczy czym to ta mama się tak zachwyca. Termin ustaliłam na długi tydzień sierpnia. Tuż przed samym wyjazdem postanowiła do nas dołączyć Marysia. Miałam w planie pochodzić ze spaniem w schroniskach, ale obawiałam się o miejsca, no i czy Małgoś da radę 4 dni łazić z ciężkim plecakiem. Ostatecznie zdecydowałam się na pewny nocleg (na Krzeptówkach, niedaleko Chaty Sabały) i łażenie na lekko. Program ambitny, ale z możliwością odwrotu jakby dziecko miało dość...ale nie miało :-)





Mój Górski Świat - dzień 1.
Doliną Małej Łąki idziemy na Przełęcz Kondracką, Kope Kondracką, Przełęcz pod Kopą Kondracką i na Halę Kondratową. Po drodze widzimy misie (mama z dwójką małych), ale zbyt daleko by zdjęcia ładne wyszły, za to przez lornetkę pięknie było widać :-) Potem na Kalatówki i Ścieżką nad Reglami do Doliny Strążyskiej. (po drodze jeszcze skok na Sarnią Skałę). Ścieżka pod Reglami doprowadza nas do domciu...........a Gosia odzyskuje cała energię widząc pasące się 2 konie, do których biegnie w podskokach by je wycałować :-)



Powyższe zdjęcia są chronione prawem autorskim. Ich publikowanie, kopiowanie,
przetwarzanie oraz wykorzystanie bez wiedzy i zgody autora jest zabronione.



Mój Górski Świat - dzień 2.
Rano ruszamy do Kuźnic, a stąd Doliną Jaworzynki na Karczmisko i do Murowańca. Moje dziewczę jest najwyraźniej zachwycone widokami, Maryśce też się chyba podoba :-) Pokazuję Małgosi miejsce, gdzie udało mi się zaciągnąć jej tatę podczas podróży poślubnej. Nie wierzy... a jednak :-)

Spod Murowańca ruszamy zielonym szlakem w stronę Gęsiej Szyi. No i tu Małgosia przeżywa prawdziwe zauroczenie. Jest tak oczarowana lasem, że nie przestaje "świergotać" z radości. Mijamy Polanę Waksmudzką z pozostałymi na niej resztkami szałasu, podziwiamy widoki z Równia Waksmudzkiego... no i wreszcie JEST!!! Widok o którym juz od dawna marzyłam - Gęsia Szyja. Niby nic takiego, a mnie nie dawał spokoju. Podczas zejścia Marysia odstawiła specjalnie dla nas pokaz piruetów wykonany na mokrych belkach :-) No i tak oto w cudownych nastrojach docieramy na Rusinowa Polanę. O dziwo prawie zupełnie pusto, tylko stado owiec. Siadamy na ławce i wykonujemy serię zdjęć z baranami; te z kolei za wszelką cenę chciały dobrać się do naszych zapasów żywnościowych z plecaka. No i jako że wszystkie trzy jesteśmy "psiary" podziwiamy miejscowe pieski i suczkę karmiąca szczeniaki... jakie słodkie kluchy. Zajadając cieplutkie oscypki wcale nie mamy zamiaru ruszać dalej. W końcu po krótkiej naradzie idziemy na Wiktorówki do kościółka... by potem znów zalec na Rusince.

Zaczynamy schodzić w kierunku Palenicy dopiero gdy zaczyna zmierzchać. W domku dziecko nie wiedzieć czemu szybko się wykąpało i padło, a my z Marysią po browarku na spanie :-)









Powyższe zdjęcia są chronione prawem autorskim. Ich publikowanie, kopiowanie,
przetwarzanie oraz wykorzystanie bez wiedzy i zgody autora jest zabronione.



Mój Górski Świat - dzień 3.
Trasa na ten dzień nie została zaplanowana przypadkowo. Dokładnie o tej samej porze roku, gdy miałam 15 lat ta wycieczka spowodowała u mnie nieuleczalną chorobę jaką jest miłość do Tatr. I pełna wiary w magiczną moc tego miejsca przyprowadziłam tu swoją córkę :-)

Rano gnamy pod dworzec by jak najszybciej dojechać do Palenicy. Potem długi marsz asfaltem aż do MOKA. Tu robimy sobie zdjęcia oczywiście z Michem w tle. Już za jakiś czas będziemy oglądać jego plecy. Po drodze mamy wspaniale widoki; z dala uśmiechają się do nas w słonecznych promieniach Tatry Bielskie. Pięknie prezentują się Rysy i Wysoka. Mnichowe Stawki pokazują nam trzy swoje oblicza; najpierw mienią się srebrem, potem głęboką czernią, by w końcu zaczarować nas nieskazitelnym błękitem. No i przepiękny zielonkawo-niebieski kolor wody w Stawku Staszica. Po raz pierwszy udaje mi się go zobaczyć. Na Przełęczy Gosia nie może doczekać się zejścia po łańcuchach... a przecież trzeba jeszcze na szczyt wleźć.

O te łańcuchy to się trochę obawiałam, czy nie spanikuje, ale widać po mamusi geny odziedziczyła, tak jej się podobało, że oświadczyła iż od tej pory chce tylko po łańcuchach łazić :-) Mnie podczas całej tras zaskakuje jedno... że tak wiernie miałam zapisany ten obraz w pamięci, a to przecież tyle lat.

Schodząc w dół napotykamy spory płat śniegu... i tu w mojej panience obudziło się prawdziwe dziecko, po prostu dzika radocha, że latem można sobie porzucać kulkami. Dochodzimy do schroniska-tło. Wciągamy na szybko herbatę i bigos i.............powrót do MOKA przez Świstówkę-jak szaleć to szaleć :-D . Na szlaku już pustawo, cały świat zaczyna coraz bardziej zanurzać się w złocie późno popołudniowego słońca. Długo czekam aż Bielskie znów się w całości oświetlą... już wiem że we wrześniu MUSZĘ tam pójść. Przy schronisku zaczyna się robić szarówka, ale przecież już teraz tylko deptanie asfaltu, światła dziennego do tego nie trzeba. Ten odcinek jest najbardziej męczący. Gosia zasypia w busiku... a tu jeszcze trzeba dojść na kwaterę. W domu jesteśmy o 22:30, ale dzień bardzo udany.











Powyższe zdjęcia są chronione prawem autorskim. Ich publikowanie, kopiowanie,
przetwarzanie oraz wykorzystanie bez wiedzy i zgody autora jest zabronione.



Mój Górski Świat - dzień 4. (ostatni)
Tego dnia niestety okazało się, że Marysia musi pilnie wracać do domu. Plan wycieczki był krótki,ponieważ musiałyśmy zdążyć na wieczorny pociag. Tak jak pierwszego dnia zaczęłyśmy od doliny Małej Łąki, jednak tym razem idąc za niebieskim szlakiem, który nas zaprowadził na Przysłop Miętusi. Stąd Ścieżką nad Reglami dochodzimy do Kościeliskiej i do Ornaku. Teraz musimy przedostać sie do Chochołwskiej a stąd jedna droga-przez Iwaniacką Przełęcz. Skoda że nie ma czasu by i na Ornak wleźć. Na Przełęczy Małgosia wyraźnie zmęczona, no cóż, mamusia jej nie oszczędzała zbytnio :-D Chwila odpoczynku, mały posiłek i wracają siły :-) Teraz juz z górki na pazurki. Jeszcze zabieram moją Gohenkę na Polanę Chochołowską i do schroniska a droge powrotną pokonujemy... na rowerach. Nawet nie wiedziałam że to taka krótka dolinka :-D No i tu kończy sie nasza wyprawa,jeszcze tylko Giewont żegnał nas......jak widac na zdjęciu :-)

Relacja: Danusia
Link do powyższej relacji na forum: kliknij tutaj







Powyższe zdjęcia są chronione prawem autorskim. Ich publikowanie, kopiowanie,
przetwarzanie oraz wykorzystanie bez wiedzy i zgody autora jest zabronione.



Serwis Górski Świat - Copyright © Bartłomiej Pedryc 2003-2014.
Wszelkie prawa zastrzeżone.