Absolutnie jestem przeciwna otwieraniu nowych szlaków w Tatrach, nawet w miejscach gdzie już kiedyś były. Gór nie można pociąć jak miasta uliczkami dla rozładowania ruchu, bo ludzie zadepczą wszystko. Szlak to nie tylko przecież wąska oznakowana ścieżka, ale szeroki pas (tym szerszy im teren łaskawszy) gdzie ludzie odchodzą w tzw krzaczki, bo punkt widokowy, bo miejsce na posiłek bo skrót itd. Czasowe zamykanie szlaków dla odnowy przytrody też ma sens, pod warunkiem, że powtórnie szlak powiedzie dokładnie ta samą drogą. Dalczego? wystarczy odejść parę kroków w kosówkę by sie przekonać jak wygląda "otoczenie" szlaku. Jestem za izolacją, bo edukacja moim zdaniem jest nierealna. Niby kogo i w jaki sposób należało by edukować. Jak nauczyć potencjalnego turystę by pustą puszkę po piwie ba, papierek po cukierku, włożył do plecaka a nie upychał pod kamieniem (w przypadku bardziej kulturalnej osoby) w nadziei że sie rozłoży.
Chodzi o to aby nie przelecieli szlaku byle szybciej byle wiecej pieniędzy ale powoli schylając się nad "każdą roślinką" pokazać jej piękno .pokazać piękno skały można to zrobić odpowiednimi słowami
Trudno, bardzo trudno znaleźć przewodnika który by "trafił" do młodzieży czy dzieci, "spędzonych" na wycieczkę. Byłam parę razy na takich wycieczkach i powiem Wam, że większość dzieci ma w nosie to co im mówi i pokazuje przewodnik. Najważniejsze jest to, by kupić pamiątki i zjeść wszystkie przysmaki z plecaka (najlepiej też pozbyć się papierków w niazauważalny dla nauczyciela sposób). Przykre to, ale dzieci czy młodzieży zainteresowanych faktycznie turystyczną stroną wycieczki jest niewielu.
Spoko mam nadzieję,ze nikomu nie wpadnie resocjalizować trudnej młodzieży w Parku Narodowym. Nie ma co się oszukiwać, że te młode osoby nie sznujące nikogo i niczego uszanuja Tatrzańską faunę i florę.
Aby znacznie ograniczyć ruch turystyczny w rejonie Morskiego Oka moim zdaniem wystarczy zlikwidować konne autobusy. Wiele osób w ogóle zrezygnuje z pójścia tą dorgą, ewentualnie po przebyciu tej drogi z dalszej wędrówki, bo nóżki juz bolą