16-02-2010, 12:22 PM
Od przeszło roku na to czekałam...
...podchodzi do mnie Daro na sekcji i zadaje głupie pytanie: "Jedziesz z nami na lody?"
..termin niestety biby Gorczańskiej... stad moja absencja, ale to było mocniejsze...
30.01. godz. 5:15 ładuję się do klamobusu, po drodze zwijamy jeszcze resztę ekipy i w drogę - kierunek Biela Voda. Idziemy odwiedzić Pana Mrozekova, który swym zlodowaciałym jęzorem uśmiecha się do turystów mijających wiatę na szlaku wiodącym wzdłuż strumienia. Podejście po osuwającym się, nieco zalodzonym piargu wytęża czujność - oczywiście raki na dnie plecaka - nie chce się ich wyciągać, założymy już pod samym lodospadem
Po chwili dołączają do nas jeszcze dwie osoby (forumowicz Rumanowy - Grzesiek i Lucyna).
Odziewamy się w uprzęże, Daro szpei się, prowadzi i zakłada wędki. Działamy i w lodzie i na mini drytoolu gdzieś do godz. 14/15
Zbieramy zabawki i ruszamy do Słowackiego Raju szukać kwatery na imprezkę i nocleg
31.01. godz. 7 z groszami - co żywsi majstrują śniadanko, szamamy i w drogę - 10 min. i jesteśmy przy wejściu do dol. Sucha Bela
Przemierzamy kolejne drabinki w asyście spoglądających na nas z każdej strony sopli, nacieków lodowych i innych bliżej nieokreślonych lodowych tworów - przepięknie tam! Mijamy tłumy wspinaczy, każdy lodospad obstawiony po drodze... Tuz przed naszym celem - Bocznym Lodospadem - jakiś słowacki łojant mija nas z dzikim uśmiechem, ze będzie pierwszy i zajmie lód... szpei się czemprzędzej, doganiają go jego 2 współtowarzysze, przymiarka - na ok. 4 metrach stwierdza, ze ażurowa konstrukcja lodospadu uniemożliwia założenie jakichkolwiek przelotów.. kawałek wyżej to samo, tu się kruszy, tu cieknie, tam wchodzi jak w masło - i tak samo wyleci... Słowacy rezygnują... Nie odchodzą jednak widząc, iż my mimo wszystko się przymierzamy. Czekaja na rozwój sytuacji..
Daro rusza do boju, dziaba, dziaba, rak, rak, dziaba dziaba...słychać tylko jak czekany "siadają" w lodzie, słychać wyrąbywanie stopni rakami. Lód jak masło, ale trzyma - choć faktycznie, nie ma jak wkręcić żadnej śruby lodowej... Ale na tyle dobrze w ten lód siada, ze Daro na żywca robi owego Lodospada (Słowacy podkulają ogony i znikają..
), zakłada jedna wędkę - działamy, sam zaś górą przechodzi jeszcze na orograficznie prawo i zakłada druga wendeczkę - na pięknym kawałku zlodowaciałej skały - pod intrygującym okapem. Tam działamy drytoolowo (a w zasadzie mixtowo)
To było dopiero wyzwanie! A jaka zabawa! 
Gdy zaczyna się szarówka wracamy na jakiś posiłek u wylotu dolinki i następnie w drogę do Krakowa.
Rewelacyjnie spędzony weekend!
A tu znajdziecie zdjęcia:
>> klamowy wyjazd na lody <<
...podchodzi do mnie Daro na sekcji i zadaje głupie pytanie: "Jedziesz z nami na lody?"

..termin niestety biby Gorczańskiej... stad moja absencja, ale to było mocniejsze...
30.01. godz. 5:15 ładuję się do klamobusu, po drodze zwijamy jeszcze resztę ekipy i w drogę - kierunek Biela Voda. Idziemy odwiedzić Pana Mrozekova, który swym zlodowaciałym jęzorem uśmiecha się do turystów mijających wiatę na szlaku wiodącym wzdłuż strumienia. Podejście po osuwającym się, nieco zalodzonym piargu wytęża czujność - oczywiście raki na dnie plecaka - nie chce się ich wyciągać, założymy już pod samym lodospadem

Po chwili dołączają do nas jeszcze dwie osoby (forumowicz Rumanowy - Grzesiek i Lucyna).
Odziewamy się w uprzęże, Daro szpei się, prowadzi i zakłada wędki. Działamy i w lodzie i na mini drytoolu gdzieś do godz. 14/15

Zbieramy zabawki i ruszamy do Słowackiego Raju szukać kwatery na imprezkę i nocleg

31.01. godz. 7 z groszami - co żywsi majstrują śniadanko, szamamy i w drogę - 10 min. i jesteśmy przy wejściu do dol. Sucha Bela

Daro rusza do boju, dziaba, dziaba, rak, rak, dziaba dziaba...słychać tylko jak czekany "siadają" w lodzie, słychać wyrąbywanie stopni rakami. Lód jak masło, ale trzyma - choć faktycznie, nie ma jak wkręcić żadnej śruby lodowej... Ale na tyle dobrze w ten lód siada, ze Daro na żywca robi owego Lodospada (Słowacy podkulają ogony i znikają..



Gdy zaczyna się szarówka wracamy na jakiś posiłek u wylotu dolinki i następnie w drogę do Krakowa.
Rewelacyjnie spędzony weekend!

A tu znajdziecie zdjęcia:
>> klamowy wyjazd na lody <<