Górskie Forum Dyskusyjne - Górski Świat

Pełna wersja: Ostatnio przebyte wyprawy
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Chciałam się podzielić wrażeniami z wycieczki w Tatry(mojej pierwszej w te góry).Wybralam się tam w zeszłym tygodniu(24-29.07.2006) z bratem i czwórką jego znajomych.Mieszkalismy w jednym miejscu blisko Zakopanego,chociaz troche szkoda,ze na szlaki mielismy kawalek drogi.Plusem jednak było to,że chodziliśmy z mniejszymi plecakami(bez stelaża).Napiszę jakimi szlakami szliśmy:
1 dzien: Kuźnice-Boczań-Murowaniec-Czarny Staw Gąsienicowy-Zawrat-Schronisko w Dolinie Pięciu Stawów-Siklawa-Dolina Roztoki-Palenica Białczańska.
Na początku mielismy plan,zeby z Doliny Pięciu Stawów wejść na Krzyżne i stamtad zejsc do Murowańca jednak deszcz i burza zmieniła nasze zamiary,tak czy inaczej bylo fajnie.Wchodząc na Zawrat po raz pierwszy miałam kontakt z łańcuchami,jednak poradziłam sobieSmileA w niektórych miejscach lepiej mi się wchodziło bez ich pomocy.
2 dzień: Słowacki Raj.
To tak dla rozluźnienia,po wcześniejszym dniuSmileSzliśmy z Podleskoku zielonym szlakiem środkiem wąwozu (z dwóch stron skały, do tego 3 wodospady po drodze).Czasami trzeba było wspiąć się po kilkumetrowych drabinach, zdarzaly sie tez łańcuchy,ale przejscie nie było trudne.Bardzo ładne miejsce, o wiele mniej turystów, spokojniej i ciszejSmileDoszlismy do żółtego szlaku i skręciliśmy w lewo,następnie zeszliśmy czerwonym szlakiem do Podleskoku.Na tych szlakach droga prowadziła już ścieżką przez las.Na szczęście nie spotkaliśmy misiów.Pogoda dopisała,było ciepło i słonecznie.
3 dzień: Kuźnice-Kasprowy Wierch-Goryczkowa Czuba-Czerwone Wierchy-Chuda Przełączka-Tomanowa Dolina-Schronisko na Hali Ornak-Dolina Kościeliska-Jaskinia Mroźna-Kiry.
To była dość długa wędrówka.3 osoby z naszej paczki wjechały na Kasprowy kolejką,a my poszlismy pieszo zielonym szlakiemSmileDalej z bratem odłączyliśmy się,żeby nie wracać do Kir z Ciemniaka czerwonym szlakiem tylko zielonym przez Tomanową Dolinę.Caly dzień świeciło słońce, idąc przez Wierchy opaliliśmy się,była bardzo dobra widoczność,wiec można było podziwiać widoki.Jak juz schodziliśmy od Schroniska na Hali Ornak byliśmy juz trochę zmęczeni.W ostatniej chwili zdążylismy zboczyć z zielonego szlaku na czarny i przejść Jaskinię Mroźną(nie mieliśmy tego w planach)-za chwilę mieli już ją zamykać.Jednak nadrobienie trochę drogi opłacało się.Pierwszy raz byłam w jaskini i bardzo mi się podobało.
4 dzień: Kużnice-Boczań-Murowaniec-Czarny Staw Gąsienicowy-Kościelec-Czerwone Stawki-Murowaniec-Dolina Jaworzynka-Kuźnice.
Tym razem krótsza trasa niż poprzedniego dnia,chociaż troche trudniejsza(mam na myśli wejście na Kościelec).Samo wejście nie sprawiło mi kłopotu,jednak przy zejściu miałam małe problemy, bo w 3 miejscach nie wiedziałam gdzie postawić nogę(z góry gorzej zauważyć jakieś zagłębienie).Poza tym pewnym utrudnieniem był dla mnie niski wzrost,nie zawsze moglam sięgnąć do najbliższego zagłębienia(na szczęście brat szedł przede mną i 2 razy zrobił dla mnie dodatkową podpórkę ręką).Obawiam się,że bez jego pomocy mogłabym sobie nie poradzić.Pogoda tego dnia także dopisała.
5 dzień: Tu się rozdzieliliśmy.Mi popsuły się butySad i musiałam wybrać lżejszą trasę na sandały,wybralam się z 3 znajomych na Sarnią Skałę przez Dolinę Białego,a wracaliśmy Strążyńską Doliną(zeszlismy tez kawalek na żółty szlak,żeby pójść pod Siklawicę).Na Sarniej Skale spędziliśmy chyba ze 2 godziny.Położyliśmy się na samej górze i opalaliśmy.Poza tym były piękne widoki na Tatry Wysokie, Giewonta oraz na Zakopane. Mój brat z kolegą natomiast wybrali się w trudniejszą trasę z Palenicy Białczańskiej Drogą Oswalda Balzera do Schroniska przy Morskim Oku do Mięguszowieckiej Przełęczy pod Chłopkiem i wracali tą samą drogą.
Ogólnie wyjazd był bardzo udany i wydaje mi się, że przebyliśmy całkiem interesujące trasy.Wrażeń nie brakowało,było pięknie!Pierwszy raz byłam w Tatrach i różnią się one od innych gór w których byłam wcześniej.Aczkolwiek Bieszczady,Karkonosze,czy Beskid Sądecki i Żywiecki też są ładne.Chodzi mi o to,że po raz pierwszy tak naprawde się wspinałam po górach,poza tym te przepaści..Niesamowite uczucie.Wróciłam 2 dni temu i już tęsknię.Nie mogę się doczekać kolejnej wyprawy..jest jeszcze tyle do zobaczenia.Szkoda tylko,ze mieszkam dość daleko od gór.Pozdrawiam.
właśnie minął miesiąc od mojego powrotu z Tatr, byłem TAM 26 dni począwczy od połowy czerwca, głównie w Wysokich, troszkę w Zachodnich i Słowackich, najpierw miałem prawie zimowe warunki i robiłem sobie śnieżne wyjścia, później śnieg stopniał i było bardziej stabilnie, a z bardziej ex. to wejście na Gerlach, OP samotnie i na raz, Mięgusz. Przeł. pod Chł. samotnie i baardzo śnieżnie, wspin na Mnicha dr. Robakiewicza z przejściem na Klasyczną, eksploracja jaskini pod Pisaną Skałą - mam cały stos zdjęć, wrzucam jedno z Gerlacha, pzdr.
Jutro ruszam w Karkonosze, w planie trasa ze Szklarskiej Poręby przez schronisko Pod Łabskim Szczytem na główny grzbiet, a dalej na wschód na Wielki Szyszak /obiad z palnika, wino, LB/ powrót przez Mokrą Przełęcz do Jagniątkowa i zjazd do Cieplic, zdjęcia po powrocie - zapraszam w Karkonosze
No i wróciłem, trasa prawie w/g planu, pogoda piękna, na szlaku 6.5 godź, jestem zadowolony - choć w głowie juz Tatry ...
Na zdjęciach w kolejności:
-schronisko na Hali Szrenickiej, szlak od strony Kamieńczyka
-Szrenica jako góra i schronisko, oraz autor z żoną
-przekaźnik nad kotłami lawinowymi ze zbocza Łabskiego Szczytu
-ten sam przekaźnik od strony Wielkiego Szyszaka
-piknik na Wielkim Szyszaku, w roli kucharza ja Smile
Witam Was wszystkich bardzo serdecznieSmile

Dawno mnie tutaj nie było ale nie martwcie się hehe.Mnie nie można się tak łatwo pozbyć więc powróciłam. Jak już wcześniej pisałam w jednej z moich coprawda nielicznych ale wypowiedzi dnia 24 lipca wyruszyłam w mega podróż.Jak też wspomniałam wymagała ona dużo siły zarówno fizycznej jak i psychicznej ale w związku z tym, że niezmiernie lubię wyzwania to postanowiłam zaryzykować.Nio i cio....chciałam tylko powiedzieć, że udało mi się <jupi jupi juuuuu> Coprawda dokonałam tego co chciałam ale jakość nie dociera to jeszcze do mnie.Jeszcze jestem nieświadoma mojego wyczynu.Nie powoduje to jednak że nie jestem z siebie...no po prostu dumnaSmile Posłodziłam sobie teraz nie...hehe...nio i skromna to też jestem do granic hehe.No cóż.Pochwale się czego takiego dokonałam.Otóż wybrałam się sama(zresztą w moim życiu to chyba nie znajduję zbytnio amatorów moich pomysłów więc muszę najpierw przezwyciężyć to sama w sobie a później ze stanu zamaiarów przejść do stanu realizacji).Sprawa trudna ale za to jaka jest poźniej satysfakcja po oiągnięciu zamierzonego takiego czy innego celuSmileTak więc 24 lipca kupiłam bilet na mój ulubiony wakacyjny środek transportu jakim jest pociąg i samotnie wyjechałam na Hel.Oczywiście dosłownie nikogo tam nie znając, nie wiedząc co mnie będzie czekać, nie wiedząc czy podołam temu wszystkiemu i czy nie wrócę z porażką, nie znając języka kaszubskiego ani w ogóle niczego. Jednak postanowiłam to też tak uczyniłam. Nio i wyruszyłam wraz z XXV Jubileuszową Kaszubską Pieszą Pielgrzymką z HELU przez JASNĄ GÓRĘ na GIEWONT.Taaaak....z tego Helu na ten Giewont hihi.27dni w drodze.Łącznie +/- 1000km.Wersja oficjalna to 970km jednak było ich trochę więcej. Przeszłam caluśką trasę na własnych nóżkach.Loooosie.....nadal w to nie wierzę.Nio ale była to naprawdziuchno wspaniała przygoda.Boże szaleństwo ale naprawdę wspaniałe szaleństwo.Niesamowita sprawa!!!!Nie żałuję tego,że zaryzykowałam.Poznałam wspaniałych ludzi, wspaniałe tradycje, podziwiałam prześliczne tereny naszej polskiej krainy.A o ostatnim tygodniu to nie wspomnę.Tak od Olkusza zaczęły się pagórkowate i z każdym krokiem przekształcające się w górskie tereny.Olkusz-Rybna-Kalwaria Zebrzydowska-Budzów-Górka Makowska-Maków Podhalański- Jordanów-Wysoka-Raba Wyżna-Pieniążkowice-Ludźmierz-Maruszyna -Czerwienne-Ząb-Zakopane.To niektóre miejscowości przez które przchodziłam.To było coś niesamowitego patrząc jak stopniowo krajobraz z nizinnego przekształca się w wyżynny i górski.Niesamowita sprawa.W Taterki powędrowałam na pieszo i to na dodatek z samiuśkiego Helu....tego to jeszcze nie było hehe.Pogoda na tych terenach była prześliczna więc widoki zapierały dech w piersiach-chociaż w trasie przechodziłam po każdej nawierzchni i w każdych-no może prawie każdych warunkach pogodowych.Jest to wspaniałe przeżycie którego nie zapomnę do końca życia.Dużo bym mogła jeszcze opowiadać i opowiadać i pisać i pisać ale nie będę już zanudzać....
To byłoby chyba na tyle...

Pozdrowionka i do miłego kolejnego Smile

KaRoLuChA Smile
Nio i jeszce jedno.Na początku planowałam sobie, że jak dojdę już w Taterki to zostanę tam na dłużej i zrealizuję swoje zaplanowane trasy jednak....jednak pomimo tego, że serce by chciało to organizm powiedział stanowcze NIE.Już wchodząc na Giewont odczuwałam zmęczenie.Boziu.....trasa, która jest dopiero początkiem jakiejś dłuższej jednodniowej wyprawy a ja już opadam z sił.Widać zmęczenie i przebyte kilometry-baaa...1000 km zrobiło swoje.Tak więc odpuściłam sobie i po spędzonych 3 dniach-w moim super niepowtarzalnym towarzystie (tylko ja i on-mój cień hehe)w górskim klimacie, podziwiając jedynie panorame Tatr powróciłam do domku-nio ale już pociągiem a nie na piechotę hehe.Mam nadzieję, że pogoda bedzie jeszcze sprzyjająca i jak tam powrócę to szczęśliwie zrealizuje to co chciałam. W dniu mojego wyjazdu na Kasprowym spadł śnieg-chyba lato już odeszło, i dni sa coraz krótsze.... No ale cóż...ja to do końca mam nadzieję, że jakoś to jeszcze będzie-kolejna moja wada hehe-niegraniczone pokłady nadzieii....

Pozdrawiam

KaRoLuCha Smile
Karolinko pełen szacuneczek-jestem pod ogromnym wrażeniem, pokłony Smile))
Zrobiłaś kawał dobrej roboty.
Wielkie uznanie Karolino,piekna wycieczka a raczej dlugotrwala podroz.Fajnie ze Ci sie udalo. Goraco pozdrawiam
Witaj, Karolina - oczywiście także niezmiernie cieszę się, że Ci się udało - wszak z tego co się orientuję czekałaś na ten wyjazd bardzo długo. Tak więc najpierw przygotowania, później oczekiwania a następnie sam wyjazd udany - gratulacje Smile
Witam po powrocie, zrobiłem Zamarłą Turnię w Tatrach Wysokich, spełniło się, a teraz trochę liczb:
niedziela 27-go, 150 metrów ściany, trasa lewi wrześniacy, 4 wyciągi, skala trudności do 4+, na ścianie 2godź. pogoda przyjazna, góry tym bardziej, wróciłem naładowany energią z kolejnymi planami, ale wszystko w swoim czasie ... pozdrawiam, a poniżej kilka zdjęć
Karolina gratuluje! rok temu miałem podobny plan na te wakacje ale stety/niestety załapałem prace i nie mogłem się na tak długo wyrwać, fajnie że Tobie wyszłoSmile
Gratulacje Sylwestrze,
ja się co prawda nie wspinam ale zdaję sobie sprawę że musi to być bardzo ciekawa przygoda, no a później satysfakcja. Pogoda Ci dopisała z tego co widzę.
Ciekawe czy mi pozwoli na równie atrakcyjne przejście Tatr. Planuję wstępnie wyjechać w poniedziałek albo wtorek w Tatry i około 10 dni łazikowania Smile Od Rohaczy przez Bystrą, Koprowy, Furkot aż po Małą Wysoką i Czerwoną Ławkę, a kto wie czy jeszcze o Jagnięcego nie zahacze Smile
"10 dni łazikowania  Od Rohaczy przez Bystrą, Koprowy, Furkot aż po Małą Wysoką i Czerwoną Ławkę, a kto wie czy jeszcze o Jagnięcego nie zahacze" - hmm, bardzo przyjemny plan, życzę pogody i konsekwencji, ja dopiero koło 10 października wracam w Tatry na kilka dni więc się miniemy ... Wink

Pedro napisał(a):
jeszcze o Jagnięcego nie zahacze Smile


Ten Jagnięcy mnie męczy - daleko do niego Wink i jakoś nie jest po drodze
Ale nie marudze bo ten wyjazd mogę zaliczyć do udanych: Stalinowski Stit i Mnich zrobione Smile

Szkoda tylko ze Miegusz nie wypalil.Pogoda w tym roku nie była dla nas łaskawa.Pozdrawiam
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26
Przekierowanie