Musielibyśmy się spotkać zimową porą na szlaku-idąc sobie naprzeciw.Kto wie ? Może taka okoliczność się zdarzy...
Przyznam, myślałam, że sprowokuję Cie do wklejenie zdjęć, takich z błyskiem w oku 
Danusiu, Twoja rodzina chyba nie tylko to znosi ale właśnie za to Cie ceni. Czyż nie?
[
attachment=1402]Kasiu-sprowokowałaś.Oto spotkanie na szlaku-czy jest błysk w oku ?
Nie wiem ? Nie spozierałem turyście w ślepia.
Gratuluję poczuciz humorku doktorze
słodzizna ten misio - taki w sam raz aby go przytulic

Zdjęcie wykonane w sierpniu ubiegłego roku-teraz zapewne obchodzi pierwsze urodziny-śpiąc sobie smacznie w gawrze.Wegetarianin z przekonania.Przynajmniej tego dnia...Skracał sobie drogę-szlakiem na pola jagodowe.
Fajne foto, gdzie go widziałeś Doktorze?
To nasz rodak.W czasie podejścia do schroniska w Dolinie Pięciu Stawów Polskich-na zakosach czarnego znakowanego szlaku.
To nasz rodak.
No jest jakaś szansa że turysta ze Słowacji 
Jeśli tak-to zamiłowania turystyczne kształtuje od młodości.Bardzo dobrze.
W ten weekend zamiast na Babią przyszło mi pojechać do Szklarskiej Poręby na długo wyczekiwany Bieg Piastów. Rankiem dla rozgrzewki i złapania dobrego oddechu i nacieszenia oczu wybrałam sie na spacer. Potem śniadanko i na start. Ludzi mnóstwo, śnieg wali z nieba jakby chciał wszystkich przykryć białą kołderką. Stajemy na lini startu ja z numerem 837 (czyli takim jakie miejsce zajęłam w poprzedniej edycji biegu) obok kolega, z którym rok temu przebiegłam cały dystans i koleżanka "biegówkowa" z Litwy z mężem. Włodek w innym sektorze z numerem o 1937

. Warunki dość trudne, bo świeży śnieg trochę się lepił a na zjazdach spore oblodzenia. Moje narty wysłużone (na krawędziach wystają mi same drzazgi i gołe drewno, a po łusce pozostało wspomnienie) uciekały mi do tyłu na podbiegach, ale pracowałam mocniej kijkami i dałam radę

. Na metę przybiegłam jako 773 zawodnik a 49 kobieta z czasem 5:01:30. Po drodze udało mi sie pstryknąć kilka fotek, choć jak sami zobaczycie widoków za bardzo nie było.
Włodek przebiegł krótszy dystans i był bardzo niezadowolony...no cóż w przyszłym roku może będzie lepiej.
Na niedzielę zaplanowaliśmy również biegówki w Izerskich.............a mnie tak ciągneło w góry..........wstałam więc o 6 rano i wioooo na Wysoki Kamień

w końcu od roku łazi mi po głowieże takie fajne miejsce, sterczy nad tą Szklarska a mnie tam jeszcze nie było

. Wiało, waliło śniegiem i mgła dookoła ale i tak fantastycznie się szło. Czasu niestety nie za wiele więc powrót przez zakręt śmierci na kwaterę. Po śniadaniu wyjazd. Zawodnicy zmagali sie na 25 km stylem dowolnym a my powtarzając drugą pętlę wczorajszego biegu zmierzamy do schroniska Orle. Po drodze pogoda zaczęła sie zmieniać, wyjarzało słonko i wszystko nabrało inych barw i kontrastów. Włodek dzielnie gnał za mną na nartach szlifując jazdę na tym ustrojstwie. Gdy już pogoda zrobiła się zupełnie cudowna musieliśmy wracać

. Jeszcze rzut oka na Karkonosze (ale mi sie serce ścisnęlo że jednak tym razem ich nie zdeptałam) i powrót z głową w chmurach do codzienności

1.Wysoki Kamień
2. Szrenica
3. Trasa gotowa a śneig sypie
4. Włodek (ale to nie ten pogięty

)
5. Na trasie w worku harrachovskim
6.Orle
7. na mecie

:D

Gratulację, poprawiłaś wynik!!!
1. w drodze na Wysoki Kamień
2. Wysoki Kamień i schronisko w wiecznej budowie
3. kamulce
4. "schronisko"
5. tam gdzieś pasmo karkonoszy z zakrętu śmierci
6. Otoczenie schroniska Orle
7. Orle
pozdrawiam / trochę nam się ścieżki rozjechały, ale kto wie co stanie się jutro ...