Górskie Forum Dyskusyjne - Górski Świat

Pełna wersja: mój górski świat :-)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Danusia, wszystkie twoje wyprawy extra.. brawo
Danusiu-z radością przeczytałem opis Twej wędrówki przez Siwy Wierch-album zawiera bardzo piękne fotki.Rzędowe skały są miejscem zachwycającym swą urodą-relacja była dla mnie powrotem na opisane ścieżki-które miałem szczęście odwiedzić kilka dni temu...
DziekujęSmile Doktorku, ja tez czekam z niecierpliwościa na Twoje relacje.
Wielki Chocz i nie tylko
Od długiego czasu chodząc po Tatrach zerkałam na pewien wybijajacy sie szczyt. Widziałam go z bliska i z daleka, kusil i mamił, aż wreszcie postanowiłam- trzeba go zdobyć Big Grin. Wyjazd wczesnym rankiem by wykorzystać długi jeszcze dzień. W porannym słońcu podziwiam zamek Orawski, niestety nie ma czasu na zwiedzanie, innym razem. Za to w planie zwiedzenie prześlicznej wsi Vlkolinec która jest wpisana na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Przepiękna wieś ale warto tu zajrzeć wcześnei rano lub poza sezonem bo sporo ludzi tu przyjeżdża. Domy sa w większości wciąż zamieszkałe. To byl taki pierszy "wgląd" w Wielka Fatrę. W drodze na parking skąd zaczyna sie szlak jeszcze wypad do muzeum w Rużemberoku. Bardzo ciekawa ekspozycja geologiczna i przyrodnicza. Mozan sobie pooglądać kamienie z okolicznych pasm górskich a także zwierzątka i roślinki (tylko te dziwaczne nazwy nic mi nie mówiły). No pora ruszyć na szlak. Ten czerwony zaczynający się w Likavce. Widać z  tąd ruiny Liptovskiego zamku. Szlak pnie sie ostro pod górę aż do Przedniego Chocza. Potem szlakiem niebieskim aż do rozległej polany z "hotelem" górskim. Mozna tam zanocować byle nie śmiecic (zgodnie z kartką na drzwiach). Ale ciepły śpiwór jak najardziej wskazany bo szpary wielkie w ścianach Wink. Ostatni odcinek szlaku prowadzi na szczyt. Stamtąd piękne widoki choc niskie chmury trochę je ograniczają (tatry sie schowały). Widać już że plany na dzień następny raczej trzeba będzie zmienić (miały być Rohacze cd) Na niedzielę piękna pętelką przez prosieczną doline do doliny Kwaczańskiej i z Kwaczan do PRosieka przepięknym szlakiem (żółty) z bogatym widokiem na wszystkie pasma górskie. po prostu bajka. Doliny bardzo bogate w zjawiska krasowe mn (nie pamietam nazwy tego zjawiska) woda wsiąkająca w skały w jednym miejscu a wybijająca spod kamieni wiele metrów niżej po około 10 godzinach. Polecam gorąco te dolinki.
1. Zamek Orawski
2-6 Vlkolinec
7. muzeum w Rozemberoku
1. Na szczycie Wielkiego Chocza
2-6  Dol. Prosiecka
7. dol. Kwaczańska
Dol. Kwaczańska i młyny które kiedyś gdzieś w relacji juz sie w relacji dr. Etkera pojawiły Smile
Tu można zobaczyć więcej zdjęć z tej wycieczki http://picasaweb.google.pl/dpasieka/GRyChoczaSkie
Danusiu, Ty również nie próżnowałaś Wink Brawo!
Same wspaniałe relacje dzisiaj Vlkoviniec przepiękny tudzież przełomy Prosiecki i Kwaczański .Miejsca zachęcające do odwiedzin.Gratuluję Danusiu Tej wyprawy I czekam na podłączenie linkowe do albumu .Będzie co oglądać
Niezwykle malownicza wycieczka Danusiu!
drabinka w dol. Kwaczańskiej wygląda jak z krainy wielkoludów- super Big Grin
a skanseny po prostu uwielbiam, gdy wszystko wygląda jakgdyby mieszkańcy za chwilkę mieli wrócić i wieść dalej spokojne życie...

Piękne miejsca, z przyjemnością obejrzę pozostałe zdjęcia
gratuluję wyprawy Smile
Tak dla sporstowania to wycieczka Na Chocza miała miejsce na początku sierpnia. Ale wcześniej nie miałam ani czasu ani warunków by zdac relację. Jeszcze mam zaległości które postaram sie nadrobic jak najszybciej tzn Tatry po Chińsku Wink i z ostatniego weekendu Wielka Fatra - to dopiero boskości!!! Przepraszam Was drodzy forumowicze za te opóźnienia.
Opóźnienia relacji nie przeszkadzają w podziwianiu pięknych tras Danusiu! Szłam kiedyś kawałek Prosiecką, ale było zbyt późno, by kontynuować wędrówkę i teraz widzę, że trzeba tam wrócić. Czekam na obiecanych więcej zdjęć!
W ramach nadrabiania zaległości:
Tatry po Chińsku Wink
Pewnie część z Was pamięta że w czasie wakacji miałam praktykanta z Hong- Kongu w pracy. Chłopaczek przemiły więc wlokłam go ze sobą wszędzie by zobaczył kawałek Polski. Na liście najpiękniejszych miejsc nie mogło zabraknąć Tatr. Wyjazd na dwa dni zaledwie ale dostarczył nam wszystkim niesamowitych doznań. W połowie sierpnia wczesnym rankiem ruszyliśmy do Zakopanego. Pogoda mało zachęcająca ale nie szkodzi. Po drodze „zgarniamy” Majkę  która jak zawsze chętna na wycieczki postanowiła do nas dołączyć na jeden dzień. Samochód zostawiamy na Palenicy (ło laboga 40 zł za każdy dzień postoju!!!) i ruszamy……….ale nie na asfalt, od razu kierujemy się na Rusinkę . Widoków nie było, bacówka zamknięta no to idziemy pooglądać kościółek na Wiktorówkach. Tam wpadamy w zadumę wśród drewnianych figurek świętych, Mic zostawia robaczkowy zapis w księdze i schodzimy na dół napić się herbaty. Powracamy na Rusinkę, mgła lekko się podnosi ale i tak nie wiele widać, choć już chociaż tyle że to góry i z wysokie Big Grin. Drapiemy się na Gęsią Szyję – mgła. Schodzimy brodząc w błocie i wodzie na Polanę pod Wołoszynem –mgła. Dochodzimy do asfaltu-ludzie brrrr wolę mgłę Wink. No ale cóż trzeba jakoś dojść do schroniska. Długo wsłuchujemy się w melodię Wodogrzmotów i ruszamy spiesznie by jak najszybciej zejść z asfaltu. Zostawiamy bety na łóżkach i idziemy nad czarny staw. Mgła wszechobecna. Co prawda widać całą taflę Morskiego Oka, ale chmury zawisły tak nisko z nawet próg Czarnego Stawu jest niewidoczny. Mimo to idziemy posiedzieć we mgle tam wysoko…….wysyłamy smsy do znajomych Wink. Schodząc obchodzimy Morskie Oko druga stroną, mnie przypomina się zima. Pokazuję Chińczykowi szczyty we mgle i zdjęcia zrobione zimą z tego samego miejsca…….ale jakoś widzę że to do nie go nie dociera. Spędzamy jeszcze trochę czasu z Marysią siedząc w pokoju i rozmawiając, żal się rozstawać i widzę że i ona odwleka czas rozstania. W końcu buzi buzi i papa. Potem dostaję smsa, ze po spotkaniu z jelonkami została zabrana przez pana leśnika i bezpiecznie zwieziona do palenicy. Schodzimy do kuchni na herbatę i kolację. Rozmawiamy długo z pewnym gościem który od wielu lat mieszka w Toronto i jeździ sobie w wolnym czasie zwiedza góry świata………..w tym roku zdobył już Kilimandżaro………..oddaję się marzeniom na całego Wink. Idziemy spać, towarzystwo w pokoju bardzo sympatyczne z wyjątkiem jednaj pani która pół nocy gwizdała na chrapiących i klęła jak szewc pod nosem. Rano niecodzienne spotkanie – w tym samym schronisku spała jeszcze jedna Chinka z Pekinu. Ale najważniejsze co się rano wydarzyło to widok jaki sobaczyłam wychodząc na zewnątrz. Miedziane – miedziane od wstającego słońca, czyli wreszcie widoki Big Grin. Ruszamy jak najszybciej się da. Mic otumaniony moim ciągłym opowiadaniem o górach nabiera ochoty na zwiedzanie najwyższych szczytów i chyba trochę ma mi za złe że idziemy „tylko” na Szpiglasową. W czasie podejścia gdy przechodzi się wąska ścieżką nad dosyć stromo opadającym stokiem nabiera respektu i dziękuje mi że nie wymyśliłam nic trudniejszego. Na szczęście szybko oswaja się z przestrzenia i dalej nie ma problemów, nawet na łańcuchach. Pogoda przepiękna, widoki tez, sycimy nimi oczy do woli. Spoglądam ciągle na Wrota Chałubińskiego znów myśląc o zimie. Schodząc do Piątki mijamy spory płat śniegu, Mic bawi się nim jak dziecko. To dopiero drugi raz w życiu ma okazję widzieć śnieg. Dolin bardzo się zaludnia, sporo turystów. Spoglądam nad nimi i staram się ich nie zauważać i nie słyszeć tego całego gwaru. W schronisku szarlotka i herbatka z termosu. Słońce już coraz niżej i ludzi w związku z tym coraz mniej. Schodzimy nad Siklawę, układam się wygodnie na kamieniu i tak trwamy tam ponad pół godziny zapatrzeni w kaskady potoku. Potem marsz do parkingu i jazda do Zakopanego. Krótki postój przy Jaszczurówce i spacer po tłocznych Krupówkach, ale i tego w tym wyjeździe nie mogło zabraknąć. Wyjazd bardzo udany. Lubiłam patrzeć jak na twarzy mojego chińskiego kolegi maluje się zachwyt i zdziwienie. Wiele miejsc takich było ale w Tatrach było to widać najbardziej, bo to tez takie miejsce które zapada w człowieku głęboko w pamięć i serce wciąż się tam rwie. Mic połknął bakcyla górskiego widać to w jego mailach jak często wspomina właśnie Tatry. Kto wie, może kiedyś spotkamy się razem w ………..Tybecie?? Wink
http://picasaweb.google.pl/dpasieka/TatryPoChiSku
Wielka Fatra
Remont remontem ale ile można w domu wytrzymać Wink. Kolega wybiera się na Wielką Fatrę …….bezproblemowy dojazd kusi……….no i wszystko tak ustawiłam by jechać . W sobotę pogoda nie zapowiada się najlepiej, nawet rano pada. Ale to nie przeszkoda. Samochów zostaje na parkingu w Błatnicy – piękna osada z bardzo nietypową zabudową. Długa dolina Gederska  z widokiem na Blatnicki Hradok ciągnie się kilometrami, widoków jest nie za wiele, może późną  jesienią i zima jak liście opadną widać więcej ale teraz to zaledwie gdzie niegdzie skałki prześwitują.  Za to jest doskonała na rower, zresztą są tam ścieżki rowerowe ale jazda możliwa tylko po dolinach. Podejścia są tak ostre i długie że nie ma sensu pchać się tam z rowerem ( a właściwie nieść go na plecach). Po kilku godzinach wydostajemy się na grań WF. Widoki przepiękne na Kriżne, i najwyższy Ostredok. Przypominają mi bieszczadzkie połoniny, mimo że gdzie niegdzie ozdobione są grupami skałek. Znajduję piękne dorodne kanie, poprzestaję jednak na zrobieniu sobie zdjęć z tymi dorodnymi okazami. Podziwiam okolice, ale z trudem identyfikuję otaczające mnie szczyty. Jestem w tych stronach w końcu po raz pierwszy. Zejście znów zalesionym terenem z widokami od czasu do czasu na grupy skalne a potem wygodną drogą. Następnego dnia zapada decyzja by jednak jeszcze w tym rejonie połazić i nie tracić czasu na dojazdy. Zatem czas na Tłustą i Ostrą. W drodze na szczyt mijamy i zwiedzamy jaskinię, fantastyczne wrażenia (szkoda ze tylko jedna czołówka).  Podejście jest dużo ciekawsze niż dnia poprzedniego, ale długie i mozolne. W pewnym momencie zaczynam się zastanawiać czy ta tłusta ma jakiś wierzchołek. Na szczęście ma . A na szczycie……….WIDOKI!!! nawet na białe Tatry. Jest po prostu pięknie. Potem idzie się długim trawersem co chwilę wspinając się na skałki. Trochę mi to przypomina Gęsią Szyję. Następnie bardzo strome zejście wśród skałek no i potem już w lesie ale ciągle w dół…….a gdzie ta Ostra. Okazuje się że to jeszcze całkiem spory kawałek drogi. Osiągając Zadnią Ostrą wpadamy w krainę przepięknych widoków. Widoki prawie tatrzańskie, słońce nisko oświetla pożółkłe trawy porastające stromy stok a w tym wszystkim biel wystających skał i ścieżka na szczyt, który wygląda jak skalny zamek, zwłaszcza ze szlak prowadzi po stopniach , z daleka wygląda to jak schody do zamku. Ruszamy na szczyt, ostatni odcinek po łańcuchach Big Grin:DBig Grin i przejście przez okno skalne (cudnie bo na drugiej stronie przepiękne widoki. Oto i szczyt a na nim…..puszka wpisowa. Pierwszy raz się wpisuję, znajdujemy tez zapis kolegów syna i charakterystyczną naklejkę Harnasiów. Spędzamy trochę czasu na szczycie posilając się i podziwiając okolice. Decydujemy się na zejście nie w stronę przełęczy, lecz ze szczytu piękną i mocno wydeptaną ścieżką wprost do doliny Błatnickiej. Długi odcinek trasy prowadzi w otwartym terenie pełnym przepięknych widoków. Potem droga prowadzi przez przepiękny bukowy las. Po kilku kilometrach marszu osiągamy parking i ……czas wracać do domu. Z okien samochodu podziwiamy jeszcze Wielką Fatrę oraz zamki Malej Fatry .
cd
"Remont remontem ale ile można w domu wytrzymać" - gratuluję i pozdrawiam
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12
Przekierowanie