Górskie Forum Dyskusyjne - Górski Świat

Pełna wersja: Wspomnienie pewnego lata...
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
No i stało się-oczekiwany przez długie miesiące dzień nadszedł-wychodziłam z Uniwerku z uśmiechniętą miną-koniec studiów-wakacje i wyczekiwana, planowana od dłuższego czasu wyprawa w poszukiwaniu szczęścia.
Kilka dni później z wielkim plecakiem, głową pełną marzeń i sercem przepełnionym nadzieją wsiadałam do pociągu, który miał mnie zawieźć do Krakowa, a jednocześnie do pewnej osoby, z którą wiązałam swoją bliższą i dalszą przyszłość..Los chciał jednak inaczej, ale o tym za chwilkę..
Wcześniej w planach miałam odwiedzenie po drodze rodziny w Starachowicach i tak też zrobiłam. Góry Świętokrzyskie zawsze miały dla mnie coś mistycznego, niesamowitego, od dzieciństwa były dla mnie bajkowym miejscem, wspomnieniem prababci, która robiła mi kogel-mogel, czytała na dobranoc, opowiadała o odległych dla mnie czasach swojego dzieciństwa, gotowała najlepszy żurek jaki kiedykolwiek jadłam, w końcu pierwszego zdobywania szczytu-jako 4-latka wdrapałam się na Łysą Górę i dumna ze swego wyczynu podziwiałam wspaniałą panoramę. Te wspomnienia ciągnęły mnie tu co roku, aby choć przez kilka dni cofnąć się w czasie i poczuć to wszystko od nowa.
Tego lata jeszcze wtedy tego nie wiedząc, miałam spotkać się z prababcią Helą po raz ostatni. Coś mnie tknęło jak żegnała się ze mną: "już chyba nie spotkamy się moje dziecko, dziękuję Ci, że przez tyle lat co roku do mnie przyjeżdżałaś, tak wdzięcznie słuchałaś, dziś nikt nie chce już słuchać starej babki..". Ze łzami w oczach ucałowałam ją i wsiadłam do pociągu.

Kraków-mój ukochany Kraków przywitał mnie deszczem-czyżby nie cieszył się, że przyjechałam-w poszukiwaniu szczęścia..
Zatrzymałam się jak zwykle u rodziny mojego chrzestnego.
Następnego dnia odwiedzałam znane i lubiane miejsca-rynek, Wawel, Kazimierz, te nieznane postanowiłam odkrywać z planem miasta w ręku.
Czułam się wolna i szczęśliwa. Jedynaczka wyrwana spod klosza w końcu rozpostarła swe skrzydła..Ale ta jedynaczka była też osobą bardzo łatwowierną i zbyt ufała ludziom..
Po kilku dniach pobytu okazało się, że nadzieje jakie pokładałam w pewnej osobie okazały się płonne i jeden telefon przerwał moje szczęście. Wszystkie plany zostały rozwiane w kilku minutach rozmowy niczym jesienne liście przez wiatr..
Załamana postanowiłam jechać wyżalić się Tatrom i szukać w nich ukojenia , wyciszenia i pocieszenia. Nie chciałam jednak sama bić się ze swoimi myślami i tu z niespodziewaną pomocą nadszedł przyjaciel Radek ze Starachowic, który po moim telefonie pojawił się nazajutrz z plecakiem na plecach, gotowy wsiadać ze mną do PKS-u, który miał zawieść nas do Zakopanego.
Jako, że mieliśmy jeden dzień bez noclegu, bo Radek tego samego dnia musiał wracać-zdecydowaliśmy, że po krótkich zakupach, poszwendaniu się po Krupówkach-jedziemy do Kuźnic i wchodzimy na Giewont.
Droga na szczyt była dla mnie swoistym oczyszczeniem, rozmowy z Radkiem i samą sobą uświadomiły mi, że szczęście jeszcze przede mną, a inne plany czekają na realizację. Nigdy nie zapomnę odgłosu wiatru, jego chłodnego dotyku na mojej twarzy gdy staliśmy na szczycie. Wiedziałam, że góry mają w sobie tą moc, że tu zapomina się o problemach, że tu- u góry myśli się inaczej. Schodziłam z jakaś nową nadzieją, którą odnalazłam w sercu.
Po przyjeździe późnym wieczorem do Krakowa, odprowadziłam Radka na pociąg, a sama wsiadłam do autobusu, który jechał do Nowej Huty, gdzie zatrzymałam się. Wyobraźcie sobie, że pewna kobieta ustąpiła mi miejsca, mówiąc: "Proszę usiąść, Pani jest chyba bardzo zmęczona". Mili ludzie w tym Krakowie-pomyślałam sobie i usiadłam.
Dopiero po wejściu do domu i spojrzeniu w lustro zdałam sobie sprawę co ta kobieta miała na myśli-wyglądałam jak przysłowiowe półtorej nieszczęścia, twarz opalona, brudna od kurzu i nie wiedzieć czego tam jeszcze, włosy rozwichrzone, szok!
Doprowadziłam się do porządku i zasnęłam, następnego dnia miałam wracać do domu..i tak też się stało.
Stęsknieni rodzice czekali na mnie na gdańskim dworcu, mama tradycyjnie popłakała się i w trójkę wróciliśmy do domu. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że tego samego dnia za kilka godzin... znów miałam jechać na południe Polski...


Pozwólcie, że w tym miejscu podziękuję prababci Heli-za to, że zawsze była, za jej ciepło..
Radkowi-za podanie ręki, gdy bardzo tego potrzebowałam
Cioci Lucynie-u której nocowałam w Krakowie-za mądre słowa, które wkrótce miały się sprawdzić

a Wam Kochani, że mogłam podzielić się z Wami moim wspomnieniem lata, które było jednym z najważniejszych w moim życiu
Ps. Wybaczcie, że nie możecie zobaczyć zdjęć, ale nie miałam aparatu.
Bardzo piękne wspomnienie...
Tak to już jest , że góry poznajemy nie tylko poprzez ich samoistny czar i urok jakby odwiecznie dany, ale też i przez Siebie -sytuacje i emocje z którymi często tam przyjeżdżamy...
A one są katalizatorem,...

dr.Etker napisał(a):
Bardzo piękne wspomnienie...
Tak to już jest , że góry poznajemy nie tylko poprzez ich samoistny czar i urok jakby odwiecznie dany, ale też i przez Siebie -sytuacje i emocje z którymi często tam przyjeżdżamy...
A one są katalizatorem,...


Dzięki Doktorze za przeczytanie i miłe słowa, zgadzam się..góry są katalizatorem, ja zawsze odnajduję w nich spokój i jakaś wewnętrzną siłęSmile

Agus, takiej relacji nie czytałam..... Wiesz,nie wiedziec dlaczego az mi sie płakac chce... w Twojej relacji mozna bylo wyczuc tyle bólu....Tak uczuciowej relacji jeszcze nie czytałam...Moze wzielam ja tak do siebie,bo poczulam jakbys troszke pisała o mnie,hmmm.
Nawet nie wiem co mam napisac.
Ale to prawda,gory maja moc uwalniania,tam mozna poczuc sie wolnym, zmierzyc sie ze słabosciami i samym soba...
Agus,pisz wiecej,czesciej o wszystkim, uwielbiam Cie czytac!
Sentymentalna podróż, jakże inna... bardzo fajnie się czytało... to nie są widoki... to jest opowieść o człowieku.. o Tobie Agnieszko, odważna jesteś Smile
ślicznie, ślicznie AguśSmile
przeładna relacja, no, nie wiem jak to można pochwalić jeszcze...
chce wiecej Twoich literek!!!!
Dziękuję Kochani-trochę mi lepiej, bo myślałam, że ośmieszyłam się tą relacją, w końcu nie każdy ma ochotę czytać jakieś tam sentymentalne wspomnienia.
Jeśli pozwolicie i macie ochotę-to jutro napiszę dokończenie, bo jak pewnie zauważyliście-to nie koniec..Wink
nio to ja sie juz doczekac nie moge tego zakonczenia.......

Snieshka napisał(a):
nio to ja sie juz doczekac nie moge tego zakonczenia.......


Postaram się jutro napisać Droga Snieshko, bo dziś już trochę za późnoSmile

naprawdę....ta historia...to wspomnienie jest zupełnie inne niż dotychczasowe które mieliśmy okazję tutaj na forum czytać.....jestem bardzo ciekawa zakończenia a Ciebie Agnieszko-podziwiam za wewnętrzną siłę-bo to też jest odwagą tak otwarcie pisać o swoich/na dodatek tak ważnych/ życiowych przeżyciachSmile

Agnieszka.S napisał(a):
(...)a Wam Kochani, że mogłam podzielić się z Wami moim wspomnieniem lata, które było jednym z najważniejszych w moim życiu

To my jesteśmy zaszczyceni ,że podzieliłaś się z nami tymi literkamiSmile

Agnieszka.S napisał(a):
Jeśli pozwolicie i macie ochotę-to jutro napiszę dokończenie, bo jak pewnie zauważyliście-to nie koniec..Wink


Mamy ochotę - owszem, stwierdzam jeszcze, że już jest "jutro" więc może trochę Cię zachęcę do napisania dalszego ciągu, zachęcę Cię słowem dobrym i motywującym:
do roboty Agnieszka, czekamy na ciąg dalszy ...

Dziękuję Agnieszko za te słowa wspomnienia .Ta relacja przypomina Nam samym różne nasze byłe sytuacje ,czasem bardzo trudne .Miałaś odwagę napisać o tych swoich chwilach .Otworzyć się ,podzielić się z nami .I te góry .Tak jak piszesz dostarczyły Ci nowej pozytywnej energii.Taka ich magia.Taka ich moc.Takie ich sacrum ....
Czekamy na dalszy ciąg relacji
Hug

spoko napisał(a):
...
Ta relacja przypomina Nam samym różne nasze byłe sytuacje ,czasem bardzo trudne .
...

nic dodać nic ująć

czekam na ciag dalszy Smile

Agnieszko, zaskoczyłaś mnie i ujęłaś tą historią. Wiesz, ja tez wróciłam myślami do mich gór, do ucieczki tam i odnalezieniu Spokoju...
DZiekuje Smile
I przyznam ze czekam na dalszy ciąg Podrózy pewnego Lata Agnieszki.Szczęśliwej
Dziękuję Wam bardzo! Dziś wieczorem wrócimy do wspomnień..Smile
Stron: 1 2 3 4
Przekierowanie