09-11-2020, 06:57 PM
Hmm... nie będzie to opowieść z serii: za górami, za lasami, lecz raczej krótka notka z mojej strony, chyba, że coś Towarzysz dopisze
Weekend w pierwotnym planie miałam spędzić na urodzinach kumpla, a że miałam ciężki tydzień w pracy i czeka mnie kolejny, niewyspanie, długa jazda + impreza do rana - nie dam rady... wtem w czwartek pod wieczór Pedro proponuje wyjazd w Tatry... hmm, dawno człek nie był a w sumie w jeden dzień się wyśpię, to w drugi mogę jechać, pogoda ma być, a tak na prawdę nie wiadomo, czy nas za tydzień nie zamkną ... i w sumie bez dłuższego zastanawiania się czy dam radę, zdecydowałam się jednak na 2 dni
Do zrobienia mieliśmy w jednym dniu coś z zachodnich, w drugim coś z wysokich. Jedną trasę mieliśmy pewną, więc w sobotę poszły zachodnie.
Sobota, godz 0500 - Pedro pod blokiem i jazda do Kir.
Trasa: Kiry - Przysłop Miętusi - Małołączniak - Ciemniak - Chuda Przełączka - Wyżnia Tomanowa Polana - Kiry - powrót do Krakowa
[attachment=88700][attachment=88701][attachment=88702]
Niedziela, godz. 0430 - padło tym razem na Krzyżne
Trasa: Łysa Polana - 5 czarnym - Krzyżne - zaliczone jakieś okoliczne kopczyki
- zejście dol. Pańszczycy (żółtym - czarnym łącznikiem do zielonego) - Rówień Waksmundzka - czerwonym Wyżnia Kopka - czarnym do Rusinowej Polany i niebieskim na parking.
Nogi już trochę wysiadały... ale wartało było !!!!!!
[attachment=88703][attachment=88704][attachment=88705]
Może mój towarzysz wstawi jakieś wspólne zdjęcie
-bardzo mu oczywiście dziękuję za towarzystwo !!!! i propozycję - człek nie siedział sam w domu i nie grzał tyłka
Powiem jedno: tak się odpoczywa... niewyspana, zmęczona, ale Szczęśliwa
wypoczęta, a akumulatory naładowane na kolejny ciężki tydzień - dobrze, że z przerwą w środku 
Pogoda żyleta, taki błękit nieba nie często się zdarza. Były momenty, że było pięknie: pusto, cicho, ale były również momenty: że było głośno i tłoczno.
I to tyle Kochani, liczyłam, że z Wami w większym gronie również się niedługo spotkam, ale przyjdzie nam jeszcze chyba poczekać
;/ cóż , oby krótko ...

Weekend w pierwotnym planie miałam spędzić na urodzinach kumpla, a że miałam ciężki tydzień w pracy i czeka mnie kolejny, niewyspanie, długa jazda + impreza do rana - nie dam rady... wtem w czwartek pod wieczór Pedro proponuje wyjazd w Tatry... hmm, dawno człek nie był a w sumie w jeden dzień się wyśpię, to w drugi mogę jechać, pogoda ma być, a tak na prawdę nie wiadomo, czy nas za tydzień nie zamkną ... i w sumie bez dłuższego zastanawiania się czy dam radę, zdecydowałam się jednak na 2 dni



Do zrobienia mieliśmy w jednym dniu coś z zachodnich, w drugim coś z wysokich. Jedną trasę mieliśmy pewną, więc w sobotę poszły zachodnie.
Sobota, godz 0500 - Pedro pod blokiem i jazda do Kir.
Trasa: Kiry - Przysłop Miętusi - Małołączniak - Ciemniak - Chuda Przełączka - Wyżnia Tomanowa Polana - Kiry - powrót do Krakowa
[attachment=88700][attachment=88701][attachment=88702]
Niedziela, godz. 0430 - padło tym razem na Krzyżne
Trasa: Łysa Polana - 5 czarnym - Krzyżne - zaliczone jakieś okoliczne kopczyki

Nogi już trochę wysiadały... ale wartało było !!!!!!
[attachment=88703][attachment=88704][attachment=88705]
Może mój towarzysz wstawi jakieś wspólne zdjęcie


Powiem jedno: tak się odpoczywa... niewyspana, zmęczona, ale Szczęśliwa


Pogoda żyleta, taki błękit nieba nie często się zdarza. Były momenty, że było pięknie: pusto, cicho, ale były również momenty: że było głośno i tłoczno.
I to tyle Kochani, liczyłam, że z Wami w większym gronie również się niedługo spotkam, ale przyjdzie nam jeszcze chyba poczekać
