04-01-2020, 05:44 PM
Jakoś tak mnie wzięło wreszcie na odwagę i wybrałem się w Tatry do Piąteczki, miało być jednodniowe wejście i powrót bo pisząc maile z zapytaniem o rezerwację dostawałem zwrotną że "Brak" więc z nadzieją że może w jadalni się uda wsiadłem do autobusu i o 6:40 byłem w Zakopanem.
Nic w sumie mnie nie goniło i zamiast jak "rasowyj turist" podjechać do Palenicy wysiadam jako jedyny z busa na Wierch Porońca i wychodzę wciągać górskie powietrze ciesząc oko pejzażami
[attachment=86401]
Czasu mam sporo, nikt mnie nie goni, autobusy powrotne kupione w kilku opcjach ale około 12 piszę do syna żeby wszystkie rezerwacje na dziś odwołał, nie mam ochoty gnać na złamanie karku bo autobus mi zwieje, i oto mam czystą głowę i sporo przestrzeni
[attachment=86402][attachment=86403]
Rusinowa Polana wita mnie zadeptaną bielą i widokami w dal, robię sobie przerwę na śniadanko w pięknych okolicznościach przyrody
[attachment=86404]
Koniec posiłku i drepczę sobie dalej. U wejścia do lasu spotykam trójkę sportowo_niedzielnie odzianej młodzieży którzy mnie pytają: "Czy tu (Pokazują palcem na polanę) jest jakieś schronisko lub bar?"
odpowiadam że niestety nie ale proponuję schronisko w Roztoce, jest wszak najbliżej, niestety na wieść ile do niego młodzieńcy mają drogi widzę że prędzej wezwą TOPR niż pójdą z powrotem 
Ja idę dalej do wodogrzmotów i w prawo.
[attachment=86405][attachment=86406][attachment=86407][attachment=86408][attachment=86409][attachment=86410][attachment=86411][attachment=86412][attachment=86413]
Dojście do doliny w sezonie zimowym nie prowadzi jak w lato, trzeba się wdrapać "na wprost" omijając Świstową kopę z lewej strony na wprost dochodząc do niebieskiego szlaku z M'Oka który w okresie zimowym jest zamknięty i z tamtąd dochodzimy bezpiecznie do schroniska.
Byłem tu kiedyś raz, przechodem na Szpiglasową i niewiele pamiętam z tych widoków a są przednie
[attachment=86414]
Wpadam do schroniska i okazuje się że... MAM SPANIE W POKOJU!!! Odwołanie rezerwacji autobusów przyniosło pozytywny skutek
Zajmuję miejsce w pokoju, szamam żurek i wybieram się na spacer w stronę Koziego, warunki i pora dnia są na tyle dobre że... myślę czy nie wejść na szczyt ale... nie zabieram czołówki i nie decyduję się na szczytowanie, wracam powoli do schroniska focąc wokół zachód słońca i lustrując podejście na Szpiglasową na jutro. Miejsce jest magiczne...
[attachment=86415][attachment=86416][attachment=86417][attachment=86418][attachment=86419][attachment=86420][attachment=86421]
Spanie ze mną w jednym pokoju nie należy do najprzyjemniejszych doświadczeń, tym bardziej dla kogoś kto nie chce używać stoperów bo się naczytał o złym z ich użytkowaniem skutkach, no cóż
Dostaję kuksańca raz, tyle wiem
Rano pobudka bez ciśnienia, szybkie własne śniadanie i wyjście po konsultacjach z ratownikiem o Szpiglasowej że lepiej i bezpieczniej jednak na Kozi będzie, no to w drogę.
Wyjście ze schroniska zwiastuje że na graniach ostro "kurzy" zabieram co trzeba z tego co mam (czekan... wisi w Chorzowie w piwnicy) i daję w stronę Koziego. Początkowe dwa km są spoko, żadnych utrudnień, ścieżka JESZCZE widoczna ale im wyżej tym bardziej wieje, ślad błyskawicznie zawiewa i to ostro ale nie jestem tu dziś pierwszy.
No cóż, do góry nie polecę więc się gramolę, wiatr i drobinki lodu są dość upierdliwe i z wysokości około 1900 mnpm decyduję się na wycof, nie jestem w tej decyzji sam, kilka osób zawróciła wcześniej a i potem widziałem że kilka osób zawróciło, no cóż, Kozi będzie tam jeszcze długo
zdążę.
Wracam do schronu, pakuję plecak, daję sobie prażony ser, kawę i szarlotkę i zaczynam powrót. Mam w planie schronisko w Rostoce i z niego przejście drogą techniczną do parkingu na Palenicy, jednak z tego pomysłu (droga techniczna) rezygnuję nie chcąc ryzykować mandatu.
Wracam po kawie i szarlotce na główną drogę i pędzę do parkingu, o 16 wyjeżdża bus z Palenicy a o 16:50 jest na dworcu w Zako, o 17 mam autobus do domu... Na styk... Mega korki.
Koniec szalonego pomysłu na Tatry i powrót do cywilizacji.
[attachment=86422][attachment=86423][attachment=86424][attachment=86425][attachment=86426][attachment=86427][attachment=86428][attachment=86429][attachment=86430][attachment=86431][attachment=86432]
Nic w sumie mnie nie goniło i zamiast jak "rasowyj turist" podjechać do Palenicy wysiadam jako jedyny z busa na Wierch Porońca i wychodzę wciągać górskie powietrze ciesząc oko pejzażami

[attachment=86401]
Czasu mam sporo, nikt mnie nie goni, autobusy powrotne kupione w kilku opcjach ale około 12 piszę do syna żeby wszystkie rezerwacje na dziś odwołał, nie mam ochoty gnać na złamanie karku bo autobus mi zwieje, i oto mam czystą głowę i sporo przestrzeni

[attachment=86402][attachment=86403]
Rusinowa Polana wita mnie zadeptaną bielą i widokami w dal, robię sobie przerwę na śniadanko w pięknych okolicznościach przyrody

[attachment=86404]
Koniec posiłku i drepczę sobie dalej. U wejścia do lasu spotykam trójkę sportowo_niedzielnie odzianej młodzieży którzy mnie pytają: "Czy tu (Pokazują palcem na polanę) jest jakieś schronisko lub bar?"


Ja idę dalej do wodogrzmotów i w prawo.
[attachment=86405][attachment=86406][attachment=86407][attachment=86408][attachment=86409][attachment=86410][attachment=86411][attachment=86412][attachment=86413]
Dojście do doliny w sezonie zimowym nie prowadzi jak w lato, trzeba się wdrapać "na wprost" omijając Świstową kopę z lewej strony na wprost dochodząc do niebieskiego szlaku z M'Oka który w okresie zimowym jest zamknięty i z tamtąd dochodzimy bezpiecznie do schroniska.
Byłem tu kiedyś raz, przechodem na Szpiglasową i niewiele pamiętam z tych widoków a są przednie

[attachment=86414]
Wpadam do schroniska i okazuje się że... MAM SPANIE W POKOJU!!! Odwołanie rezerwacji autobusów przyniosło pozytywny skutek

Zajmuję miejsce w pokoju, szamam żurek i wybieram się na spacer w stronę Koziego, warunki i pora dnia są na tyle dobre że... myślę czy nie wejść na szczyt ale... nie zabieram czołówki i nie decyduję się na szczytowanie, wracam powoli do schroniska focąc wokół zachód słońca i lustrując podejście na Szpiglasową na jutro. Miejsce jest magiczne...
[attachment=86415][attachment=86416][attachment=86417][attachment=86418][attachment=86419][attachment=86420][attachment=86421]
Spanie ze mną w jednym pokoju nie należy do najprzyjemniejszych doświadczeń, tym bardziej dla kogoś kto nie chce używać stoperów bo się naczytał o złym z ich użytkowaniem skutkach, no cóż

Dostaję kuksańca raz, tyle wiem

Rano pobudka bez ciśnienia, szybkie własne śniadanie i wyjście po konsultacjach z ratownikiem o Szpiglasowej że lepiej i bezpieczniej jednak na Kozi będzie, no to w drogę.
Wyjście ze schroniska zwiastuje że na graniach ostro "kurzy" zabieram co trzeba z tego co mam (czekan... wisi w Chorzowie w piwnicy) i daję w stronę Koziego. Początkowe dwa km są spoko, żadnych utrudnień, ścieżka JESZCZE widoczna ale im wyżej tym bardziej wieje, ślad błyskawicznie zawiewa i to ostro ale nie jestem tu dziś pierwszy.
No cóż, do góry nie polecę więc się gramolę, wiatr i drobinki lodu są dość upierdliwe i z wysokości około 1900 mnpm decyduję się na wycof, nie jestem w tej decyzji sam, kilka osób zawróciła wcześniej a i potem widziałem że kilka osób zawróciło, no cóż, Kozi będzie tam jeszcze długo

Wracam do schronu, pakuję plecak, daję sobie prażony ser, kawę i szarlotkę i zaczynam powrót. Mam w planie schronisko w Rostoce i z niego przejście drogą techniczną do parkingu na Palenicy, jednak z tego pomysłu (droga techniczna) rezygnuję nie chcąc ryzykować mandatu.
Wracam po kawie i szarlotce na główną drogę i pędzę do parkingu, o 16 wyjeżdża bus z Palenicy a o 16:50 jest na dworcu w Zako, o 17 mam autobus do domu... Na styk... Mega korki.
Koniec szalonego pomysłu na Tatry i powrót do cywilizacji.
[attachment=86422][attachment=86423][attachment=86424][attachment=86425][attachment=86426][attachment=86427][attachment=86428][attachment=86429][attachment=86430][attachment=86431][attachment=86432]